Od Redakcji Artykuły Nasza rozmowa Nasza modlitwa Z życia Kościoła Pytania i odpowiedzi Świadectwa Lektury Kultura Ogłoszenia To Our Readers Contents Drodzy Czytelnicy! Numer o pasterzach wielkiej wiary ukazuje się w sytuacji, gdy ma największe szanse, aby utonąć w koszu na śmieci pod wpływem medialnej fali powstałej z faktów, w większości prawdziwych, z życia duchownych. W obliczu trudnych zdarzeń byłoby jednak wyrazem małoduszności uwierzyć w moc zła i jego trwałych owoców. Trzeba przecież bardziej ufać obietnicy rozlania się łaski właśnie tam, gdzie zatriumfował grzech (Rz 5,12 nn.). Po śmierci kard. Augusta Hlonda w 1948 roku bp Wyszyński napisał: „Tak często radowałem się myślą, że w niezwykle trudnej sytuacji Kościoła w Polsce błogosławieństwem jest jego Sternik, pewną dłonią prowadzący poprzez męki. Człowiek czuł się dziwnie spokojny w pobliżu prymasa Hlonda”. Wyjście na pustynię oznacza dla starożytnych pustelników nic innego, jak wybór takiego życia. Zbiory różnych wypowiedzi i relacji dotyczących pustelników głównie środowiska egipskiego dostarczają pewnej teologii owego „wyjścia”. Każde Boże działanie jest naznaczone celowością i jest adekwatne do sytuacji człowieka. Bóg wie, czego nam trzeba, i w odpowiednim czasie, a także w odpowiedniej mierze nam to daje. Wymownie ujmują to słowa Psalmu: ... Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. To prawda, że kryzys pozwala dostrzec to, co w normalnych okolicznościach nie jest widoczne. Czas koronawirusa jest czasem kryzysu, który ujawnił w nas różne postawy. Dobroć człowieka nie zaprzecza jego kruchości, siła przeplata się ze słabością, posiadanie ideałów nie zmusza do bycia idealnym. A jednak tak łatwo w swoich przekonaniach, w spojrzeniu na samego siebie jako człowieka i jako księdza popadać w skrajności, wizje nierealistyczne i wręcz szkodliwe. Wszyscy pobłądziliśmy jak owce” – mówił Izajasz. Dodał też: „każdy z nas się zwrócił ku własnej drodze” (Iz 53,6). To słowa prorocze również dzisiaj, zarówno co do zagubienia, jak i indywidualizmu egocentrycznego. 2000 lat temu Jezus Chrystus, Dobry Pasterz, sam uczył i nawracał, aby ten, kto zszedł z dobrej drogi, jednak się odnalazł.
Pisać czy mówić o wierze, mając na uwadze, że odbiorcami są osoby duchowne, to zadanie wymagające, zwłaszcza kiedy samemu jest się młodym księdzem. Nie zmienia to faktu, że trzeba o tym pisać i mówić, choć wydaje się, że odbiorca jest znawcą tematu, a próba konfrontacji go z tym zagadnieniem przypomina noszenie drewna do lasu.
Dzisiejszy Kościół cierpi na deficyt tożsamości, wynikający z braku uświadomienia sobie swojego wymiaru maryjnego i piotrowego. Zapożyczam te koncepcje od Hansa Ursa von Balthasara, aby zgłębić żeński i męski aspekt tożsamości Kościoła.
18 maja 1920 roku w Wadowicach, prowincjonalnym mieście około 50 km na zachód od Krakowa, w rodzinie emerytowanego oficera polskiej armii, kpt. Karola Wojtyły i jego żony, Emilii, przyszło na świat trzecie dziecko – drugi syn. Na chrzcie, który odbył się 20 czerwca, nadano mu imię ojca. Pan Profesor należy do liderów badaczy myśli św. Johna Henry Newmana. Kto zainspirował Pana tą postacią?
Historia zbawienia, pełna paradoksów i punktów zwrotnych, jest ciągłym przedzieraniem się człowieka przez zasłonę, która skrywa tajemnicę Boga. Dowodem tego jest postać Jeremiasza, wybranego na proroka w czasach zagłady. Jego imię można tłumaczyć na różne sposoby: „Bóg wywyższy” albo „Bóg wypuści (strzałę)”. W tym kontekście można by się spodziewać, że życie Jeremiasza będzie historią na miarę eposów o wielkich bohaterach.
O prorokach myśli się zazwyczaj jako o mężach Bożych, którzy przemawiając do sobie współczesnych, aplikują im Bożą prawdę w sposób kategoryczny i definitywny. Tymczasem Jan Chrzciciel – ostatni i największy z proroków Izraela, o którym sam Jezus powiedział, że jest „więcej niż prorokiem” (por. Mt 11,9) – gdy znalazł się w więzieniu, u kresu swej misji, doświadcza zdumienia i wątpliwości wobec wieści o Nauczycielu z Nazaretu.
Któregoś dnia papież Franciszek zapytał jednego z dziennikarzy: „Czy mówiłem już o kapitelu z Vézelay?”. „Nie” – odpowiedział tamten. Na to Papież: „W bazylice Świętej Marii Magdaleny w Vézelay zaczyna się droga do świętego Jakuba. Jest tam wspaniały kapitel. Z jednej strony widzimy na nim Judasza, który się powiesił i umarł, a z drugiej Dobrego Pasterza, który go wziął i niesie na swoich ramionach”. To już przynajmniej trzeci raz Papież wypowiada się na temat tego kapitelu. Scena, o którą chodzi, chyba mocno się wryła w jego pamięć i serce.
8 kwietnia 2019 roku w Krakowie odbył się Europejski Kongres Samorządów. Jednym z wydarzeń zaplanowanych przez organizatorów był panel pt. „Czy religia jest jeszcze człowiekowi potrzebna?”, w którym wziął udział abp Marek Jędraszewski. Mówiąc o prześladowaniach chrześcijan we współczesnym świecie, metropolita krakowski podał przykład kard. George’a Pella z Australii jako ofiary antykatolickiej dyskryminacji. (…) „Cóż może być dla nas właściwszym, jak to, że wchodzimy w szczegóły naszego życia i rozważamy nasze obowiązki w stosunku do wieczności; że stawiamy sobie przed oczy uchybienia nasze z całego miesiąca, odczytujemy nasze notaty rekolekcyjne i nasze postanowienia; że przejmując się zbawienną bojaźnią przygotowujemy się na śmierć?”. Pojawiają się w kancelarii parafialnej osoby, które z różnych powodów pragną ochrzcić dziecko, jednak obecne życie rodziców czy planowanych chrzestnych nie daje gwarancji wychowania tego dziecka w wierze. Chcę rozpocząć od świadectwa z rekolekcji lectio divina. To z jednej strony owoc wcześniejszych, odprawianych przed laty, rekolekcji ignacjańskich, a z drugiej – spełnienie pragnienia, by w ten sposób podsumować 25 lat kapłańskiego życia. Pośród wielu kryzysów, mniejszych czy większych, które pojawiły się w moim życiu kapłańskim, szczególne miejsce zajął ten związany ze zmianą na stanowisku mojego biskupa diecezjalnego. Zmiana ta doprowadziła do reorganizacji i przyniosła ze sobą zerwanie pewnej ciągłości w funkcjonowaniu struktur i osób. (…) Pewne spotkanie w jednej z parafii z osobami zaangażowanymi w jej życie wzmocniło we mnie przekonanie, że jako duszpasterze mamy dużo do zrobienia w imieniu nienarodzonych dzieci. Po zakończonej Mszy świętej zostałem zaproszony na kawę i przysłowiowego pączka. Po chwili rozmowy zapytano mnie, nad czym aktualnie pracuję. Kiedy ogłoszono kwarantannę, nawet sobie nie wyobrażałam, że w Wielkim Tygodniu mielibyśmy nie pójść do kościoła. Jeszcze w Niedzielę Palmową sądziłam, że epidemiczne obostrzenia zostaną zdjęte. Ale nie zostały... Jestem alumnem V roku Wyższego Seminarium Duchownego w Legnicy. Do posługi w Zakładzie Opieki Leczniczej zgłosiłem się po konferencji wprowadzającej do liturgii Triduum Paschalnego, w trakcie której usłyszałem, że jeśli ktoś zaplanował sobie te święta, to taka sytuacja nie ma sensu, ponieważ w przeżywaniu świąt wielkanocnych nie o to chodzi, by realizować swoje plany, ale by poddać się Bożemu działaniu. Tom ten obejmuje wystąpienia abp. J. Ablewicza (1919-1990) w okresie od czerwca 1962 do października 1989 (z wyjątkiem jednego roku) jedynie na rozpoczęcie i zakończenie kolejnych lat formacji. Zdaniem ks. Adama Kokoszki, autora Wprowadzenia i opracowania redakcyjnego tego tomu, Ablewicz przez cały okres swego pasterzowania realizował to, na co zwracał uwagę w wydanej w 1992 roku adhortacji Pastores dabo vobis Jan Paweł II – był jako biskup obecny w seminarium. Setna rocznica narodzin Karola Wojtyły z powodów pandemicznych nie obfitowała może w wiele kulturalnych i religijnych wydarzeń, ale za to przyniosła publikację, która pozwala głębiej spojrzeć na postać papieża Polaka. Nakładem Wydawnictwa Znak opublikowano tom zawierający utwory poetyckie Wojtyły, pisane od momentu przyjęcia święceń kapłańskich, aż do ukazania się w 2003 roku Tryptyku rzymskiego. Czasy bezpośrednio po zakończeniu obrad Soboru Watykańskiego II nie były z pewnością łatwymi dla teologii. Z jednej strony wielka odnowa i ożywienie – ruch biblijny, liturgiczny, renesans badań patrystycznych i otwarcie na współczesne nurty filozoficzne, z drugiej wielkie zagubienie i ryzyko roztrwonienia skarbu Objawienia w dżungli różnych nurtów ludzkiego myślenia. Ryzykiem teologów, a skądinąd po prostu całego Kościoła, stało się rozwodnienie prawd wiary w procesie uwspółcześniania ich przekazu. Czy w naszej kulturze, tak bardzo skoncentrowanej na doczesności, widoczne jest jeszcze jakieś dążenie do świata przyszłego, idealnego? Zderzenie z sytuacją pandemii i całym związanym z nią dyskomfortem zburzyło nieco współczesną iluzję, jakobyśmy już teraz żyli w raju na ziemi. Może to stać się bodźcem do poszukiwania raju prawdziwego, który już jakoś jest obecny pośród nas, ale jeszcze w nim całkowicie nie jesteśmy. Dzisiejsi twórcy kina rzadko zapuszczają się w głębię ludzkiego jestestwa, więc archiwa mainstreamowej kinematografii ostatniego ćwierćwiecza nie mają się czym specjalnie pochwalić w tym względzie. Nie chodzi bowiem o psychologizujące bajdurzenia, którymi od czasu do czasu karmi nas art cinema, czy o hardcorowe kino w stylu „Trainspotting” Boyle’a lub „Pod mocnym aniołem” Smarzowskiego, które z uporem godnym większej sprawy faszeruje widza obrzydliwymi ilustracjami kondycji człowieka ponowoczesnego. |
Pastores polecaArchiwum Menu |