Drodzy Czytelnicy!
Nie ma nic bardziej tragicznego nad miłość, która „przeszła na etat”. Skoro miarą miłości jest miłość bez miary, to wszelkie próby przycinania jej do ciasnych miar sprawiedliwości wymiennej są dla niej zabójcze. Nie oznacza to, że nie należy podejmować prób jej porządkowania. Ordo caritatis ma jednak sens wyłącznie w kontekście Hymnu o miłości... Posługa w Kościele powinna się rządzić podobnymi prawami. Tymczasem zdarza się nam zamieniać pierwotną gorliwość na walkę o własne „prawa pracownicze”, a logikę Kazania na Górze na logikę korporacyjną. (…)Wezwanie do wystrzegania się wszelkiej chciwości wprowadza nas w inny aspekt Jezusowej władzy nad światem. Przypowieść o bogaczu, któremu obrodziło pole, jest sprowokowana prośbą jakiegoś człowieka z tłumu. Możemy w nim odnaleźć każdego z nas: „A ktoś z tłumu rzekł do Niego: «Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby się podzielił ze mną spadkiem». Lecz On mu (…) Mentalność chrześcijańska, w tym także kapłańska, określona jest nie przez stabilizację typu etatowego, czyli zapewnienie wynikające z jakiejś umowy i jakiegoś prawa, lecz przez otrzymaną obietnicę. (…) Gorliwość jest dobra i pożądana u księdza, który ma się spalać na wzór Chrystusa Sługi. Integralne podejście do własnej posługi i dojrzewanie do bycia darem wymaga jednak przede wszystkim łaski Bożej oraz wiele wysiłku i czasu ze strony człowieka. W bogactwie historycznych opisów postaci podejmujących się pójścia za Chrystusem, ich życiorysów, pełniących niejednokrotnie rolę duchowego wsparcia i wzniecających zapał w tych, którzy zdołali już w nim oziębnąć, wyjątkową rolę pełnić będą zawsze Ojcowie Kościoła – żywi świadkowie wiary, których nauczanie posiada wartość fundamentalną i ponadczasową, będąc wzorcem aktualnym również dla dzisiejszego głoszenia Ewangelii. (…) Poza wspólnotą nie jest łatwo utrzymać pierwotną gorliwość. Przychodzi zmęczenie, świadomość, że indywidualne zaangażowanie nie jest odpowiednio doceniane, powoli traci się przekonanie o wartości podejmowanego wysiłku. Jeśli zdarza się, że święty w świecie błyszczy, to światłem Chrystusa, jeśli staje się sławny, to by głosić potęgę Boga, jeśli dokonuje wielkich dzieł i znaków, to mocą Pana i na chwałę Jego imienia. Zazwyczaj wytrwałym krokiem solidnie wypełnianych obowiązków i przyjmowanych z miłością zadań zmierza ku niebu bez względu na okoliczności. Zmieniające się warunki społeczno-kulturowe, w jakich ksiądz żyje i działa, wzywają go do ponownego odkrycia swej tożsamości. Na zmiany te należy spojrzeć w świetle Ewangelii, w relacji do aktualnej sytuacji Kościoła i społeczeństwa. (…) Jeśli na modnym przyjęciu wyznasz, że spiskujesz przeciwko rządowi, że jesteś palestyńskim terrorystą albo rosyjskim szpiegiem, że molestujesz jeżozwierze albo odgryzasz nietoperzom główki, wkrótce zgromadzisz wokół siebie zaciekawiony, gwarny krąg przychylnych słuchaczy. Ale jeśli przyznasz się, że wierzysz w Jezusa jako Zbawiciela, jako jedynego Syna Boga żywego, stwierdzisz nagle, że zostałeś sam i że otacza cię pustka wyraźnie wiejąca chłodem. (…) Z M. HIACYNTĄ, S. CECYLIĄ i S. BENEDYKTĄ, benedyktynkami z opactwa w Przemyślu, rozmawia Anna M. Faszczowa (…) Niektórzy pewnie w ogóle nas nie zauważają, nie obchodzi ich, że tu jesteśmy. Inni czasem są ciekawi, co też tam się dzieje pod tą wieżyczką kościoła, chcieliby wejść za mury, ale tłumią w sobie to pragnienie. Z KS. MACIEJEM WAROWNYM, proboszczem w diecezji Fréjus-Tulon we Francji, członkiem zarządu Szkoły Formacji Duchowej Dzieła Ewangelizacyjnego w Archidiecezji Lubelskiej, rozmawia Marcin Walczak (…) Jak ważne są w naszym życiu pochodzenie, wykształcenie, tytuły naukowe i honorowe, nasze stanowisko, pozycja społeczna? Na co przeznaczamy pieniądze w codziennym, tygodniowym, miesięcznym i rocznym budżecie? Nie chodzi o to, że mamy pozbawić się odpoczynku, hobby, podróży, korzystania z dóbr kultury itd. (…) Bardzo nie lubię, kiedy dokonuje się sztucznego rozdzielania na tak zwaną tożsamość kapłańską (to, kim jesteśmy) i na funkcje, które pełnimy (to, co czynimy). Mówi się nam wtedy o niezwykłej godności bycia kapłanem, o zmianie ontologicznej, której dokonały w nas święcenia, o tym, że jesteśmy kapłanami Chrystusa na wieki. (…) Wpatrzony w Króla, który ogarnia mnie swoją przyjaźnią, zapytam dalej: Czy jak umiłowany uczeń zanurzam się w Jego miłości wtedy, gdy sprawuję Eucharystię, a może podchodzę do Niej byle jak, zapominając, że staję przed Przyjacielem, który umiłował mnie do końca?
(…)Mówić o sztucznym zapłodnieniu, antykoncepcji, aborcji w sposób właściwy, nie wchodząc w zbyt szczegółowe niuanse techniczne, a równocześnie, nie pozostawiając u zainteresowanych poczucia niedosytu, i – co najistotniejsze – zachowując w homilii ewangeliczne cechy głoszenia in persona Christi oraz szanując liturgiczny charakter miejsca i czasu – to nie lada wyzwanie dla kaznodziei. Warto jednak o to się pokusić. (…) Dziś zainteresowanie rodzin rekolekcjami wakacyjnymi jest ogromne. Rekolekcje organizowane przez Domowy Kościół skierowane są przede wszystkim do małżeństw, które już formują się w Domowym Kościele. (…) W mojej wielkiej tradycji franciszkańskiej żyje, pulsuje, przemawia i budzi refleksję opowiadanie na ten temat. Pewnego razu św. Franciszek powiedział do braciszka Celestyna1: „Braciszku Celestynie, sługo Boży, pójdziemy do miasta i wygłosimy tam kazanie. Bardzo dobrze, Bracie Franciszku! Idziemy głosić kazanie”. Poszli. Przemierzyli powoli jedną ulicę i drugą, dotarli do centrum. Nie zatrzymując się, kontynuowali wędrowanie, aż skończyło się miasto. W trakcie praktyk duszpasterskich seminarzyści posyłani są przez przełożonych do parafii z jakąś konkretną posługą, często na prośbę proboszcza danej parafii. Może to być pomoc w niedzielę lub w czasie rekolekcji parafialnych lub w innych okolicznościach. Była noc po uroczystości Zesłania Ducha Świętego, 16 maja 2016 roku, gdy anonimowy rozmówca poinformował przez telefon ks. Zachariasa Angotu Sebito, generalnego wikariusza diecezji Yei, że postrzelono zakonnicę, i wskazał miejsce, gdzie jej szukać. (…) Pomimo wielu trudów i problemów ludzkich i duchowych, kończąc na tak bardzo prozaicznych – materialnych, które jednak w takim oddaleniu potrafią stawać się przyczyną zmartwień i nieprzespanych nocy, widzę, jak Bóg ciągle mnie prowadzi i uczy przyjmować Jego wolę, i jak jest wierny swoim obietnicom. Ta moja kazachstańska misja pozwala mi ciągle wracać do pierwotnych pragnień i marzeń, kiedy (…)Na początku trudno nam było regularnie uczestniczyć w obowiązkowej Mszy w niedziele czy uroczystości i to całą rodziną. No bo jak dzieciom wytłumaczyć, że wymagania, których do tej pory nie było, teraz nagle obowiązują i są priorytetowe. BŁ. HUMBERT Z ROMANS, O głoszeniu i słuchaniu słowa Bożego, tłum. Wiesław Szymona OP, W drodze, Poznań 2017, ss. 248. Jak ważna w życiu księdza jest posługa głoszenia słowa Bożego? Niekiedy można spotkać się z jej lekceważeniem i traktowaniem jako zupełnie wtórnej względem posługi sakramentalnej. Inaczej stawiał sprawę Humbert z Romans, średniowieczny generał zakonu dominikanów. W jego ujęciu posługa głoszenia jest apostolska, anielska, a nawet boska, „bo dla tej posługi Bóg stał się człowiekiem”. Autor przedstawia najpierw naturę posługi głoszenia, dalej przygląda się osobie samego kaznodziei, by wreszcie dojść do kwestii praktycznych, takich jak „błahe powody niegłoszenia kazań” lub „przepowiadanie bezowocne”. Humbert kładzie duży nacisk na dobre przygotowanie do kazania, a także na osobistą refleksję kaznodziei po wygłoszeniu słowa. Posługuje się licznymi porównaniami, np. głoszącego widzi jako śpiewaka, żołnierza, kruka, konia, psa, który „ma zgłodniały krążyć tu i tam i porywać dusze dla ciała Kościoła”, a także budowniczego, który „w sercach ludzkich buduje mieszkanie Bogu”. W dobie nagminnego chowania lekcjonarza pod pulpit i zaczynania modlitwy powszechnej zaraz po Ewangelii szczególnie aktualne wydają się surowe słowa Humberta pod adresem unikających głoszenia. Dla zniechęconych trudnościami dominikanin ma słowa otuchy: „mimo że na początku bywa pod górkę, z czasem dochodzi się do dobrego sposobu przepowiadania”. Bardzo aktualnym postulatem jest potrzeba osobistego świadectwa życia kaznodziei. Zanim zacznie głosić, jego życie ma być dobre w oczach Boga. „Gdyby było inaczej, wtedy wszystko, co się głosi na zewnątrz, byłoby hipokryzją.” Całą książkę od początku do końca wypełnia powtarzane na różne sposoby jedno podstawowe orędzie – posługa głoszenia jest fundamentalna, jest wprost kontynuacją misji Chrystusa i ma kluczowe znaczenie dla zbawienia świata. Poruszają słowa Humberta, że „bez przepowiadania cały świat pozostawałby w ciemnościach, nadmiar złości wszystko by tłumił, wszędzie panowałby niebezpieczny głód, (...) na ziemi nie można by było dostrzec dróg zbawienia”. Nigdy dosyć uwrażliwiania kaznodziejów na ogromne znaczenie ich głoszenia, które pozostaje fundamentalnym środkiem formowania chrześcijańskich serc. Dlatego cieszy ukazanie się traktatu Humberta w doskonałym przekładzie o. W. Szymony. Mimo że dzieło pochodzi z XIII wieku, barwny język sprawia, iż lektura jest prawdziwą przyjemnością. Kościół od czasów Humberta mocno się zmienił, pewne metafory czy sposoby argumentacji nieco się przedawniły, ale zasadniczy przekaz pozostaje wciąż aktualny. Dla wielu ludzi słuchanie kazań ma znaczenie fundamentalne, kształtuje ich obraz Boga i życia chrześcijańskiego. Oby traktat Humberta posłużył jako rachunek sumienia dla kaznodziejów i bodziec do jeszcze gorliwszego zaangażowania się w nieocenioną posługę głoszenia. mw BP ZBIGNIEW KIERNIKOWSKI, Droga ku zanurzeniu. Katechezy inicjacyjne, Diecezjalne Centrum Edukacyjne w Legnicy, Legnica 2016, ss. 304. Zbiór katechez, które bp Z. Kiernikowski wygłosił w ramach przygotowania do chrztu do osób dorosłych i rodziców oraz rodziców chrzestnych dzieci mających przyjąć chrzest, to piękne wprowadzenie w tajemnicę chrześcijaństwa. Katechezy podzielone są zgodnie z zaleceniami Obrzędów chrześcijańskiego wtajemniczenia dorosłych na cykle: prekatechumenat (katechezy prowadzące do początkowego nawrócenia przed przystąpieniem do katechumenatu), katechumenat (katechezy biblijne wprowadzające w historię zbawienia), okres oczyszczenia i oświecenia (katechezy głoszone w Wielkim Poście) oraz sakramenty wtajemniczenia i mistagogia (katechezy w czasie Wigilii Paschalnej i po przyjęciu sakramentów). We wszystkich widać wielką troskę autora o to, by wypowiadane słowo odnosiło się do życia słuchaczy, wzbudzało w nich oddźwięk, zmuszało do zadawania sobie pytań. Pomagają w tym bardzo wyraziście i pięknie ukazane postacie i wydarzenia biblijne: nawrócenie eunucha królowej Kandaki, Jakub, grzech pierworodny, Abraham, Józef, Mojżesz i wyjście z Egiptu oraz wiele innych. Ułatwiają to także umieszczone po każdej katechezie pytania do refleksji indywidualnej i do dzielenia się w grupie. Przygotowanie do chrztu ma bowiem dokonywać się we wspólnocie wierzących, dlatego bp Kiernikowski wyraźnie zaznacza, że katechezy są tylko jednym z elementów inicjacji chrześcijańskiej – oprócz nich musi także dokonać się wprowadzenie w znajomość prawd wiary (przez duszpasterza), wprowadzenie w praktyczne aspekty życia chrześcijańskiego (przez dojrzałe w wierze małżeństwo chrześcijańskie) oraz przygotowanie do obrzędów liturgicznych i ich sprawowanie (przez delegata biskupa). Zarówno głoszenie katechez, jak i sprawowanie obrzędów liturgicznych dokonuje się w szerszej wspólnocie Kościoła, w którą mają być wszczepieni nowo ochrzczeni i w której dalej będą postępować drogą wiary. Ważne są także spotkania z małżonkami chrześcijańskimi, którzy w kontekście katechez mogą w mniejszym kręgu dzielić się z kandydatami swoim doświadczeniem wiary. Myślą przenikającą cały cykl katechez jest powtarzające się wezwanie do wejścia w logikę Chrystusa, w logikę krzyża, idącą pod prąd logice tego świata, szukającego we wszystkim użycia i wygody. To wezwanie każe czytelnikowi na każdym kroku konfrontować własne postawy z tym, co proponuje Chrystus, a więc prowadzi do stałego nawracania się. Katechumenat – przedchrzcielny dla kandydatów, a pochrzcielny dla już ochrzczonych, którzy nie zostali odpowiednio wprowadzeni w chrześcijaństwo – to rzeczywiście droga ku zanurzeniu: zanurzeniu w śmierć Chrystusa, aby z Nim razem powstać do nowego życia. ms
GRZEGORZ GÓRNY, JANUSZ ROSIKOŃ, Tajemnice Fatimy.Największy sekret XX wieku, Rosikon Press, Izabelin-Warszawa 2017, ss. 400. Duet Górny-Rosikoń nie po raz pierwszy zadziwia detektywistyczną dokumentacją przedstawioną w nietuzinkowej szacie. Autorzy poruszają wiele wątków, które, jak zwykle, szczegółowo badają, wyjaśniają, ukazując ich bardzo szeroki kontekst. Dzięki temu czytelnik może nie tylko powiązać fakty, ale też wchodzi w ich znaczenie i konsekwencje, jakie przyniosły i jeszcze przynieść mogą. Wartka opowieść przedstawia nie tylko samą historię objawień Pięknej Pani trzem małym pastuszkom, ale jest właściwie opowieścią o całym minionym wieku, przyczynach i skutkach historycznych faktów, zarówno wielkich, jak i, wydawałoby się, mało znaczących dla świata polityki, lecz istotnych dla biegu wydarzeń. Nie jest to jedynie opowieść o historii i o brutalności politycznych gier, których szczególnym ucieleśnieniem jest komunizm. Główny temat to nadprzyrodzona rzeczywistość, pełna tajemnicy, emanująca miłością i troską Boga o człowieka, do którego wciąż wychodzi On z propozycją wiecznego szczęścia. Wobec ogromu zła, całej jego potężnej machiny wytoczonej przeciw człowiekowi Bóg podejmuje działania w sposób delikatny, szanując, jak zawsze, wolność człowieka. Śledząc wydarzenia XX wieku w chronologii i kontekście zaproponowanym przez autorów, nie można przejść obok objawień fatimskich z obojętnością. Książka zawiera wiele nieznanych szerzej szczegółów dotyczących Fatimy. Obok pastuszków – Łucji dos Santos,Hiacynty i Franciszka Marto – ważną rolę odgrywa Jan Paweł II. S. Łucja wyznała, że dopiero ten papież najpełniej odpowiedział na prośbę Maryi o poświęcenie świata, a zwłaszcza Rosji, Jej Niepokalanemu Sercu, dzięki czemu nie doszło do wojny atomowej. Autorzy słusznie stwierdzają, że wybór między dobrem i złem to nasz wybór codzienny, a przesłanie Fatimy jest wciąż aktualne. Zagrożenie błędami, które rozszerzyły się z Rosji, wciąż istnieje – skutki komunizmu są dziś aż nadto widoczne. Przewidział to Jan Paweł II w Centesimus annus. Autorzy tak komentują jego wizytę w Fatimie 12-13 maja 1991 roku, tuż po ogłoszeniu encykliki: „Choć Związek Sowiecki się rozpadł, papież był świadomy, że duch komunizmu jeszcze nie umarł. W swej homilii przestrzegł, że marksizm może zostać wkrótce zastąpiony przez nową wersję ateizmu. Z jednej strony będzie ona głosić wolność, z drugiej – dążyć do zniszczenia samych korzeni moralności ludzkiej i chrześcijańskiej”. Szaleństwo, które dzieje się na naszych oczach, polega „na odwróceniu się od Stwórcy, odcięciu od Niego całej ludzkości oraz budowaniu społeczeństwa bez Boga, a nawet wbrew Niemu”. Ciekawe są ukazane przez autorów korelacje chronologiczne wydarzeń politycznych i duchowych aktów Kościoła. Wielkim bohaterem lektury jest Kościół – wspólnota wierzących w Chrystusa, wezwanych w Fatimie do życia według Ewangelii. To książka dla każdego z nas. ank
KARDYNAŁ ROBERT SARAH, NICOLAS DIAT, Moc milczenia.Przeciw dyktaturze hałasu, tłum. Agnieszka Kuryś, Wydawnictwo Sióstr Loretanek, Warszawa 2017, ss. 349. Jak mówić o czymś, czego nie da się do końca zdefiniować, a co jest niezbędne do rozwoju i wewnętrznej równowagi człowieka? Kard. Robert Sarah i jego rozmówca, francuski pisarz Nicolas Diat, podejmują temat ciszy i milczenia w różnych jego aspektach. Sarah czerpie zarówno z największej duchowej tradycji Kościoła – ta książka to także swoista antologia wypowiedzi licznych świętych, teologów i pisarzy chrześcijańskich – jak i z doświadczenia osobistej modlitwy w samotności i ciszy, duchowej przyjaźni bez słów z młodym, umierającym zakonnikiem oraz z pobytu w Wielkiej Kartuzji. Zapis wymiany myśli Kardynała z generałem zakonu kartuzów to ważny dwugłos o kondycji współczesnego człowieka potrzebującego życia w ciszy, na pustyni serca, wbrew światu. Kardynał przeprowadza bezkompromisową diagnozę dzisiejszego świata: wszechobecna dyktatura hałasu narzuca nam powierzchowność i przeciętność, ubóstwo myśli, gadatliwość i banał, a w konsekwencji zniewolenie pychą i wieloma bożkami. Świat „ucieka przed Bogiem, chroniąc się w hałasie”. A przecież – jak stwierdza Sarah z właściwą sobie jednoznacznością – „Bóg jest milczeniem i to Boskie milczenie mieszka w człowieku. Boga spotykamy tylko w wiecznym milczeniu, gdzie przebywa”. „Głos Boga jest milczący.” Milczenie chroni tajemnicę i prowadzi nas do niej w każdym wymiarze naszego życia, także w liturgii. Milczenie Boga wobec zła nie jest obojętnością. Jezus milczał w wielu momentach ziemskiego życia, w obliczu męki i śmierci. Chcąc Go coraz lepiej rozumieć i naśladować, trzeba wejść w Jego milczenie, a to wymaga pokory, ubóstwa i prostoty. Milczenie pozwala poznać samego siebie, trwać w więzi z Bogiem, może być też formą walki duchowej. Dlatego „prezbiter jest człowiekiem milczenia. Stale musi wsłuchiwać się w Boga. Bez milczenia kapłaństwo jest zniszczone”. Moc milczenia to książka dla tych, którzy pragną pogłębiać swoją wiarę, nie bojąc się wyzwań dalekich od bylejakości i utartych schematów. Ujęcie wypowiedzi Kardynała w formie 365 myśli zachęca do karmienia się jedną z nich w każdym dniu roku. Jest to także książka dla ludzi szukających Boga: mówiąc o dążeniu do ciszy i milczenia, na pewno nie zwiedzie ich na manowce obcych duchowości, ale pokieruje do krystalicznych źródeł mądrości chrześcijańskiej. Jak bowiem napisał Benedykt XVI w Przedmowie: „Kardynał Sarah jest nauczycielem duchowości, który przemawia najpierw poprzez milczenie razem z Panem, poprzez głębokie zjednoczenie z Nim; dzięki temu naprawdę ma coś do powiedzenia każdemu z nas”. ak
(…) Film „Milczenie” nie oferuje odpowiedzi. Nie ma tu jakiegoś happy endu, który by pokazywał, że ostatecznie zwycięża wiara w Chrystusa, choć w ostatniej scenie w dłoniach zmarłego Rodriguesa widzimy mały krzyżyk. A jednak film pokazuje moc wiary. Paradoksalnie pokazuje ją poprzez całkowitą słabość, którą widzimy w postaci Kichijiro. To Japończyk, chrześcijanin, który towarzyszy dwóm misjonarzom, ale zdradza ich. Zresztą, to nie pierwszy i nie ostatni raz, kiedy dokonuje zdrady i wypiera się wiary. Jest wręcz odpychający w swej groteskowości. Ale to jednak Kichijiro wierzy do końca w Chrystusowe kapłaństwo Rodriguesa. I na końcu – możemy się domyślać – ponosi śmierć za wyznawaną tak niedoskonale wiarę. (…)
|
Pastores polecaArchiwum Menu |