Od Redakcji Drodzy Czytelnicy! W sierpniu 2011 roku, podczas pielgrzymki do Hiszpanii z okazji Światowego Dnia Młodzieży, papież Benedykt XVI, spotykając się z seminarzystami w katedrze Santa María la Real de la Almudena w Madrycie, zapowiedział, że wkrótce ogłosi Doktorem Kościoła św. Jana z Avila, hiszpańskiego kapłana z XVI wieku. "Pragnę, aby słowo i przykład tego wybitnego pasterza - powiedział Papież - oświecały kapłanów oraz tych, którzy gorliwie przygotowują się do tego, by przyjąć kiedyś święcenia kapłańskie". Z pewnością na przyjmowanie Ewangelii przez świat, na opozycję wobec głoszonego słowa Bożego wpływają czynniki nadprzyrodzone: łaska wiary i pokusa niewiary. Pierwsza jest darem danym od Boga, druga szatańską pokusą przeciwko temu darowi. Oba te czynniki w dużej mierze są poza naszą zdolnością do językowego uchwycenia. Strach obecny jest w Psałterzu od pierwszych jego stronic. Od samego początku jest on jednak strachem już pokonanym: "Panie, jakże wielu jest tych, którzy mnie trapią, jak wielu przeciw mnie powstaje! (...) A jednak, Panie, Ty, jesteś dla mnie tarczą, Tyś chwałą moją i Ty mi głowę podnosisz. (...) Nie lękam się tysięcy ludu, choć przeciw mnie dokoła się ustawiają. (...) Od Pana pochodzi zbawienie. Jaki imperatyw stoi za tym zdecydowanym wyznaniem Piotra złożonym przed najwyższą władzą religijną w Izraelu (zob. Dz 4,20)? Nie było nim ani samo powołanie do pójścia za Jezusem, ani włączenie do kręgu Dwunastu, ani nawet wyróżnienie go jako pierwszego Apostoła i Opoki Kościoła. Z woli Benedykta XVI na październik 2012 roku został zaplanowany synod biskupów. Za temat obrano niezwykle aktualną sprawę: "Nowa ewangelizacja dla przekazu wiary chrześcijańskiej". Lineamenta, czyli dokument zawierający pytania oraz propozycje zagadnień na XIII Zgromadzenie Zwyczajne Synodu Biskupów, już od blisko roku są dostępne dla pasterzy i wiernych. Truizmem jest stwierdzenie, że potrzebujemy nie tyle dobrych kleryków, ile dobrych księży. Truizmem jest jednak również stwierdzenie, iż seminarium to dobry poligon – więc ten, kto poradzi sobie na tym sztucznym "polu walki", poradzi sobie także w warunkach realnego boju duszpasterskiego. "Sobór Watykański II polecił zreformować Obrzędy chrztu dorosłych i ustanowić podzielony na różne stopnie katechumenat, aby dzięki temu czas przeznaczony na odpowiednie przygotowanie kandydatów został uświęcony kolejno sprawowanymi obrzędami’ (z dekretu Kongregacji Kultu Bożego z 1972 roku). W ten sposób nawiązano do wypracowanego przez wieki w Kościele sposobu inicjacji dorosłych w wiarę i życie Kościoła. Kapłański czyściec będzie pewnie polegał na odsłuchiwaniu własnych kazań. W obliczu perspektywy rychłego widzenia chwały Bożej twarzą w twarz wstyd nam będzie, że nie sprostaliśmy najważniejszej misji, jaką Pan powierzył swojemu Kościołowi: "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!" Dla wielu tytuł ten może być zaskoczeniem. Kto w ten sposób myśli, patrzy, przeżywa liturgię? Czy ewangelizacja to nie wyjście na ulice, do ludzi, to nie świadectwa, organizowanie spotkań, zebrań, nawet wielkich zgrupowań, kilkugodzinnych czy kilku- lub kilkunastodniowych? Mówi się tam i głosi Chrystusa. Liturgia, jeśli jest przewidziana, stanowi jeden z wielu elementów, ale rzadko postrzega się ją jako środek, narzędzie, element ewangelizacji. Proboszczowie z Paryża i Moskwy urządzili swe biura w zakrystii, zakonnicy cały dzień spowiadają, a proboszcz górniczej parafii otwiera rano kościół i patrzy, jak babcie robią w nim katechezy swoim wnukom. Pomysłów na otwarcie świątyń dla wierzących i szukających jest mnóstwo. Obecny kształt Godzinek o Niepokalanym Poczęciu Matki Jezusa zawdzięczamy jezuitom. W dobie kontrreformacji ich zadaniem była obrona wiary katolickiej przed błędną reformą. Godzinki w swej obrazowej formie stanowiły narzędzie katechizacji zarówno szlachty, jak i prostego ludu. Łaciński tekst tego nabożeństwa zatwierdził papież Paweł V w 1615 roku. "Obecne czasy charakteryzują się wielkim kryzysem wiary i życia religijnego w rodzinach (...). [Dzieci] niby wrastają w życie Kościoła, ale to jest czysto formalne i polega na tym, że chodzą do kościoła, przyjmują sakramenty, ale nie było w ich życiu momentu wyraźnej ewangelizacji. Skutek tego jest taki, że potem mamy mnóstwo takich niby-katolików, niby-chrześcijan. Coś w ich życiu pozostało z jakichś obyczajów, coś tam wiedzą, ale bardzo niewiele. Od kiedy spotkałem, w 1981 roku, Jezusa w moim życiu, wraz z przyjaciółmi stawialiśmy pytanie: "Jak dzielić się Nim z rówieśnikami?". Lata spędzone w seminarium duchownym nie dały mi na nie odpowiedzi, choć dostarczyły przebogatej wiedzy na temat Boga i człowieka. Przyszedł rok święceń 1994, a pytanie nadal pozostawało aktualne, zaś kontekst zmieniającej się rzeczywistości coraz bardziej skomplikowany. Z KS. BP. GRZEGORZEM RYSIEM, biskupem pomocniczym archidiecezji krakowskiej, przewodniczącym Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Nowej Ewangelizacji, rozmawia ks. Wojciech Węckowski Widzimy w Polsce rozszerzanie się mody na Halloween. Czy, a jeśli tak, to w jaki sposób duszpasterze mają się przeciwstawiać temu zjawisku? Z KS. KARD. GIANFRANCO RAVASIM, przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Kultury, rozmawia Beata Zajączkowska Jestem księdzem od 22 lat, a proboszczem czwarty rok. Zanim dojrzałem do tej funkcji, przechodziłem przez różne doświadczenia duszpasterskie. Od czasu powołania (seminarium) było we mnie pragnienie poszukiwania wzorów: jak być dobrym pasterzem dusz? Już jako seminarzysta zapraszałem różnych księży, aby poznawać metody duszpasterskie. Czasem miałem wrażenie, że jestem dziwakiem i niepotrzebnie zapędzam się w jakieś innowacje. Podczas audiencji generalnej 19 stycznia 2000 roku bł. Jan Paweł II wypowiedział nadzwyczaj poruszające słowa: "W głębiach naszego jestestwa, gdzie nie dociera nawet nasze spojrzenie, dzięki łasce jest obecny Ojciec, Syn i Duch Święty, jeden Bóg w trzech Osobach. Tajemnica Trójcy, w żadnym wypadku nie będąca suchą prawdą przekazaną naszemu rozumowi, jest życiem mieszkającym w nas i nas wspierającym. Jesteśmy z żoną we wspólnocie Drogi Neokatechumenalnej od blisko 20 lat. Czas, w którym przyszedłem na katechezy, był dla mnie bardzo trudny, ponieważ nasze małżeństwo ulegało powolnej degradacji, a pomysły, by je ratować, wyczerpały się. Czułem się bardzo osamotniony albo raczej opuszczony. Cierpienie, jakie w sobie nosiłem, bolało najbardziej, gdy przebywałem z dziećmi. Strona 1 z 2
|
Pastores polecaArchiwum Menu |