Kapłański czyściec będzie pewnie polegał na odsłuchiwaniu własnych kazań. W obliczu perspektywy rychłego widzenia chwały Bożej twarzą w twarz wstyd nam będzie, że nie sprostaliśmy najważniejszej misji, jaką Pan powierzył swojemu Kościołowi: "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!"
(Mk 16,15). Jak podał Instytut Statystyki Kościoła (dane z 2006 roku), w Polsce jest obecnie 10162 parafii. Można przyjąć, że w każdej z nich średnio odprawiane są cztery Msze niedzielne. Oznacza to, że w każdą niedzielę wygłaszanych jest co najmniej 40 tys. kazań. Jak zatem powinien prezentować się stan wiary Kościoła w Polsce, skoro - jak utrzymuje św. Paweł - "wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa" (Rz 10,17)?
Wyraźna proklamacja
Przed podjęciem refleksji, jak się ma "słowo Chrystusa" w ustach Jego sług, warto zauważyć, iż samoświadomość Kościoła w tym względzie nie budzi żadnych zastrzeżeń, o czym często przypomina nauczanie jego widzialnej głowy. Głoszenie Ewangelii stanowi "pierwszą posługę, jaką Kościół może spełnić względem każdego człowieka i całej ludzkości" - pisał Jan Paweł II w encyklice Redemptoris missio z 1990 roku (RMis, 2). Kościół powinien podążać trzema istotnymi drogami ewangelizacji. Jedną z nich jest ewangelizacja ad gentes, oznaczająca pierwsze głoszenie Ewangelii, "które prowadzi do nawrócenia" (RMis, 59). Obszarem misyjnym dziś stają się nie tylko odległe kraje, ale i wielkie miasta, w których pojawia się zjawisko wykorzenienia, zderzanie się różnych religii i mentalności, nędza fizyczna i moralna oraz anonimowość. Tam też żyje wzrastająca liczba niewierzącej młodzieży. W tym miejscu - jak dopowiadał Papież - "zwykłe środki duszpasterskie już nie wystarczają" (RMis, 37). Ponadto misja ta - poza osobami, które poświęcają się jej na całe życie zgodnie ze swym specjalnym powołaniem - stanowi "codzienne zadanie dla każdego wierzącego" (RMis, 27).
Na mapie współczesnych terenów duszpasterskiego oddziaływania Kościoła pojawiają się coraz to nowe i coraz to rozleglejsze białe plamy postchrześcijaństwa. Wiara chrześcijańska traci swą siłę oddziaływania w najistotniejszych momentach ludzkiej egzystencji. Odrzucona jako nieprzydatna, zaczyna ustępować miejsca zjawiskom powracającego pogaństwa: zainteresowaniu magią, okultyzmem, zabobonem, myśleniem fatumistycznym. Te tendencje, zresztą, z równą siłą oddziałują na ludzi pozostających wewnątrz Kościoła. Za kard. Josephem Ratzingerem można przyjąć, że pod niektórymi względami mamy dziś do czynienia z Kościołem pogan, lecz "nie jak dotychczas Kościołem pogan, którzy stali się chrześcijanami, lecz Kościołem pogan, którzy mają się jeszcze za chrześcijan, lecz w rzeczywistości stali się poganami. Pogaństwo zagościło wewnątrz Kościoła i to, co cechuje Kościół dzisiejszy, to nowe pogaństwo. Mamy do czynienia z pogaństwem w Kościele i z Kościołem, w którego sercu żyje pogaństwo"1. Oznacza ono "banalizację człowieka, który w nic już nie wierzy i po prostu żyje, nie przejmując się niczym"2. Ludzie poddani tym zjawiskom wymagają "nowej ewangelizacji". Ta zaś polega na obwieszczaniu Ewangelii z nową gorliwością, nowymi metodami oraz nowym językiem. Poza tym pozostaje jeszcze klasyczne duszpasterstwo Kościoła otaczające opieką ludzi wierzących i do norm chrześcijańskiego postępowania przekonanych. (...)
KS. ROBERT SKRZYPCZAK