Drodzy Czytelnicy!
Mandat misyjny pozostawiony Apostołom przez Chrystusa niepokoi sumienia chrześcijan od dwudziestu wieków. Biada nam, gdybyśmy nie głosili Ewangelii... (zob. 1 Kor 9,16). Każde pokolenie musi zmierzyć się z tym "biada", by odkryć jego znaczenie dla własnego życia wiary.
Jeśli nasi ojcowie przeżywali owo ewangelizacyjne tremendum i fascinosum w zetknięciu z nowymi ludami i kulturami, to nam przychodzi dzisiaj mierzyć się z poczuciem bezradności w przekazywaniu depozytu wiary własnemu środowisku, własnej kulturze. Chrześcijańscy misjonarze przewędrowali z ewangelizacyjną pasją wszystkie kontynenty – gdy jednak byli daleko od własnego domu, zakradł się do niego demon zwątpienia.
1. Fundamentalnego namysłu nad swą relacją do świata dokonał Kościół na Soborze Watykańskim II. Owocem tej refleksji był swoisty antropologiczny zwrot w praktyce duszpasterskiej i czasem zbyt naiwne poszukiwanie ziaren prawdy i dobra w nowych prądach kulturowych. Czas boleśnie weryfikował ów posoborowy entuzjazm. Pogłębiona refleksja dotycząca uwiądu wiary tradycyjnie chrześcijańskich narodów rozpoczęła się już w czasie pontyfikatu Jana Pawła II, ale dopiero teraz dojrzała do tego, by przerodzić się w synodalną syntezę (K. Pek MIC).
2. Dzieło ewangelizacji rozpoczyna się w momencie, gdy sami zaczynamy słyszeć głos Boga i stajemy się mu posłuszni (abp J.-L. Brugue`s OP). Zanim jednak powołany do wspólnoty z Jezusem doświadczy apostolskiego imperatywu: "Nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli" (Dz 4,20), musi przejść bolesną drogę ucznia, podobną do drogi Piotra (ks. A. Malina). Potrafi wówczas odróżnić swoje wizje Boga od Boga samego, potrafi także ustrzec się pokusy identyfikowania wiary ze zmiennym kontekstem kulturowym, w którym owa wiara jest wyznawana lub kwestionowana (ks. A. Draguła). Potrafi wreszcie wytrzymać dusz-
pasterskie napięcie, jakie pojawia się na styku sacrum-profanum, gdyż "wicher Ducha Bożego musi (...) hulać między sakralną aulą a placem, na którym toczy się ludzka działalność" (kard. G. Ravasi).
3. Skuteczny przekaz Dobrej Nowiny w dużej mierze zależy od jakości życia wspólnoty eklezjalnej – to jej słabość powoduje poszerzanie się zjawiska "wtórnej niewiary" (rozmowa z ks. bp. G. Rysiem). Na szczęście jest wiele przykładów pozytywnego sprzężenia zwrotnego pomiędzy dojrzałą myślą (i praktyką) eklezjologiczną a ewangelizacyjną "rekonkwistą" – niemało ciekawych inspiracji w tym względzie może przynieść refleksja nad dziełem ks. F. Blachnickiego (K. Jankowiak) czy choćby sięgnięcie do wypracowanych przez wieki scenariuszy chrześcijańskiej inicjacji dorosłych (ks. M. Cholewa).
4. Nie możemy także zapominać, iż (nowa) ewangelizacja wymaga adekwatnych instrumentów. Potrzebujemy nowego języka przekazu wiary (rozmowa z kard. G. Ravasim), potrzebujemy też krytycznego namysłu nad jakością naszego przepowiadania, by pozbywać się rutyny i banału (ks. R. Skrzypczak) i szukać nowych form przekazu kerygmatu (ks. A. Godnarski). Warto docenić ewangelizacyjną rolę pięknie animowanej liturgii (s. J. Hertling). Warto wreszcie zastanowić się, na ile nasze świątynie są podobne do rodzinnego domu, w którym ktoś zawsze na nas czeka (J. Dudała).1
ks. Wojciech Bartkowicz