Zanim dziecko, przyniesione przez rodziców, zostanie przyjęte do wspólnoty wierzących, w przedsionku kościoła lub innym miejscu ma miejsce charakterystyczny dialog. Kapłan pyta o imię, jakie rodzice wybrali dla dziecka, a potem o ich pragnienia: „O co prosicie Kościół Boży?”.
Często pada wtedy prostolinijna i na pierwszy rzut oka oczywista odpowiedź: „O chrzest”. Rzadziej można usłyszeć – subtelnie zasugerowane na etapie przygotowania do chrztu albo płynące z serca – inne odpowiedzi: „o wiarę”, „o przyjęcie do Kościoła”, „o łaskę Chrystusa”. Czy w tym momencie wybrzmiewa prośba: „o życie wieczne”? Warto się temu przyjrzeć. Czy i jak często ten dialog przybiera klasyczną i nieco rozbudowaną formę: „O co prosisz/prosicie Kościół Boży?”. „O wiarę”. „Co daje ci/wam wiara?”. „Życie wieczne”? Odpowiedź: „O chrzest”, najczęściej – jak się wydaje – udzielana przez rodziców, mogłaby nawet być oczekiwana, skoro celebrans, kontynuując dialog, mówi: „Prosząc o chrzest dla waszego dziecka, przyjmujecie na siebie obowiązek wychowania go w wierze...”, a może, bez przypisywania komukolwiek złego nastawienia, jest też w niej coś diagnostycznego.
Już „w drzwiach” Kościoła subtelnie ujawnia się kontekst, w którym żyjemy, a którego elementem jest skupienie na tym, co „tu i teraz”. Ujawnia się zawężona do doczesności perspektywa patrzenia. Benedykt XVI w encyklice Spe salvi zauważył, że dziś wiele osób nie chce życia wiecznego, lecz obecnego, a wiara w życie wieczne wydaje się im w tym przeszkodą (10). Czy dzisiaj w spotkaniu z Jezusem wybrzmiałoby pytanie, które zadał Mu ktoś jemu współczesny: „co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne” (Mk 10,17)? (…)
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze kwartalnika PASTORES 88 (3) 2020.