Więzienia mają dużo dobrych stron. Czasem, w co nie wątpię, mogą one być piekłem na ziemi. Ja sam, na szczęście, miałem zapewnione bezpieczeństwo i dobre traktowanie. Duże wrażenie zrobił na mnie profesjonalizm strażników, wiara więźniów i istnienie zmysłu moralnego nawet w najgłębszych ciemnościach.


Spędziłem 13 miesięcy w odosobnieniu: 10 w więzieniu w Melbourne i trzy w Barwon. W Melbourne za uniform więzienny służył zielony dres, natomiast w Barwon ubrano mnie w kardynalską jaskrawą czerwień. W grudniu 2018 roku, mimo mojej niewinności i mimo niespójności aktu oskarżenia prokuratury, zostałem uznany za winnego dawnych przestępstw seksualnych wobec dzieci. W kwietniu 2020 roku Sąd Najwyższy Australii jednogłośnie uchylił wcześniejsze wyroki sądów obu instancji. W międzyczasie zacząłem odsiadywać zasądzoną mi karę sześciu lat więzienia.
W Melbourne zajmowałem celę nr 11 na Oddziale 8, na piątym piętrze. Moja cela miała jakieś 7-8 m długości i 2 m szerokości – tyle, żeby zmieściło się łóżko na sztywnej ramie, wyposażone w niezbyt gruby materac i dwa koce. (…)


Więcej przeczytasz w najnowszym numerze kwartalnika PASTORES 88 (3) 2020.

Pastores poleca