[…] Zachowanie w takim świecie ewangelicznej tożsamości i kręgosłupa moralnego było dużym wyzwaniem zwłaszcza dla chrześcijan nawróconych z pogaństwa. W mieście uchodzili za dziwaków, ludzi „nie z tego świata”. Z takim traktowaniem zderzali się często. Paweł o tym wiedział. Nie uniknęli chęci przypodobania się synkretyzmowi religijnemu, wymieszaniu ewangelicznych wartości z myśleniem światowym.

Nie brakowało odejść. Po pierwszym okresie entuzjazmu niektórzy wracali do poprzedniego stylu życia. Światowość i dawne przyzwyczajenia były jak wirus i narkotyk. Zainfekowani i odurzeni wracali do kultów pogańskich, do ekstatycznych doznań pseudomisteryjnych, do swobody seksualnej, do dawnych światopoglądów filozoficznych. Zdarzały się profanacje Eucharystii. Paweł wylewał łzy, pisał listy, upominał, starał się być w stałym kontakcie z gminą koryncką. Nie brakowało wielu pięknych przykładów życia. Lecz strapień też Pawłowi przybywało. Czytamy w listach, że nie brakowało kłótni, publicznych zgorszeń, grzechów rozpusty, cudzołóstwa, nawet ponurych kazusów kazirodztwa, homoseksualizmu. Paweł grzmiał (1 Kor 6,1-10). Dzisiaj też by grzmiał. […]

Pastores poleca