(…) Nie wszystko było różowe... Musiałem przejść przez różne momenty wewnętrznego wzmagania. Dopadły mnie pierwsze kryzysy: a to z braku zrozumienia ze strony innych, a to z nienależytego docenienia, a to z niesprawiedliwego potraktowania. A czasem chciałem się wszystkim przypodobać i nie miałem odwagi się sprzeciwić, zamykałem się w sobie. Zacząłem być coraz bardziej świadomy własnej słabości. Odkryłem w sobie wewnętrzny mechanizm szukania gratyfikacji wobec różnych trudności. Przeżyłem również bolesne wydarzenia, jakimi były śmierć siostry, a przede wszystkim niedługo potem śmierć mojego taty. Z perspektywy czasu odkrywam, że te trudne momenty były potrzebne dla mojego dojrzewania. Muszę jednak przyznać, że wiele razy cierpiałem sam, niepotrzebnie. Niepotrzebnie, bo nie potrafiłem wyciągnąć na światło dzienne tego, co mnie boli. Pamiętam, że kiedyś mój proboszcz wyszedł z inicjatywą i zapytał: „Co się z tobą dzieje? Wyglądasz na smutnego”. (...)

 

KS. PEDRO JOSÉ GUZMÁN ARDILA

Pastores poleca