(...)Wszyscy znamy opowieści o parafiach, w których od 30 lat jedynym tematem kazań jest „miłość”. Znoszący to w milczeniu wierni nigdy nie usłyszeli poważniejszej wzmianki o grzechu śmiertelnym czy powszednim, o nienawiści, prześladowaniu, prawie, pokucie, umartwieniu, dyscyplinie, nawróceniu albo o słowach: „Nie będziesz...”. Są one wyraźnie obecne na kartach właśnie tego Pisma, które mamy czytać, i w dziełach Ojców Kościoła, którzy wypełniali je i objaśniali. Czasem w epoce, w której uważa się, że wszyscy zostaną zbawieni i każdy powinien tolerować wszystko bez wyjątku, zastanawiamy się, jak te trudne nauki w ogóle trafiły do Biblii. Oczywiście, słyszałem też o proboszczu, który w każdym kazaniu wygłoszonym przez ostatnie ćwierć wieku potrafił powiedzieć coś o finansach albo o kontroli poczęć. (...)