Gdyby nie świadectwo muzułmanów, może bł. Karol de Foucauld nie powróciłby do Boga. Będąc ateistą, podczas ekspedycji wojskowej w Algierii odkrył świat islamu. Codziennie był świadkiem modlitwy muzułmanów, co nie pozostawiło go obojętnym. Po opuszczeniu armii francuskiej wybrał się w podróż badawczą do Maroka. Mógł tam pójść tylko jako człowiek biedny, w przebraniu Żyda. Jako bezbronny, pogardzany wędrowiec na obcej ziemi, gdzie w
każdej chwili mogła spotkać go śmierć, był całkowicie zależny od tych, którzy udzielą mu gościny. Dwa razy jego gospodarze – muzułmanie i Żydzi – rozpoznali go mimo przebrania, uszedł jednak z życiem. Z pewnością dlatego, że byli to ludzie wierzący, dla których życietego, kogo przyjęli w gościnę, jest święte. Karol zapamiętał na zawsze tę szlachetną gościnność. Wiele lat później napisał do swojego przyjaciela, Henry de Castries: „Islam wywołał we mnie wielki wstrząs... Widok wiary tych ludzi, żyjących w ciągłej obecności Bożej, pozwolił mi dostrzec coś większego i prawdziwszego niż sprawy światowe... Zacząłem studiować islam, potem Biblię”. (...)
WIOLETTA, mała siostra Jezusa