(…) To prawda, że możemy zmieniać swoje myślenie, zmieniać sposób definiowania wszystkiego, jak nam się żywnie podoba. Niektóre z tych redefinicji są możliwe – na przykład możemy penalizować albo depenalizować wiele rzeczy, w tym stosunki homoseksualne. Ale pewne zmiany definicji nie są możliwe. Możemy nazywać kwadraty trójkątami, ale to nie zmieni ich w trójkąty. Nazywanie kotów psami nie zmieni ich w psy. A nazywanie związków homoseksualnych małżeństwami nie zmieni ich w małżeństwa. Nie zależy to od tego, czy są dobre, czy złe, tylko od tego, czym są – zależy to od ich natury, od ich istoty. Chyba że nic nie ma natury ani istoty, to znaczy chyba że jesteśmy skrajnymi nominalistami, a zatem sceptykami (jeśli ktoś z państwa należy do takich osób i jeśli rzeczywiście praktykuje głoszoną przez siebie filozofię, to bardzo proszę, niech nie zaprasza mnie na obiad; ktoś taki musi przecież uważać, że niemożliwe jest dokonanie prawdziwego, absolutnego rozróżnienia między zwierzęciem a człowiekiem, a zatem musi być albo wegetarianinem, albo kanibalem – a tych dwóch upodobań kulinarnych przypadkiem nie podzielam). (…)