Z PAWŁEM BĘBENKIEM, kompozytorem, śpiewakiem i chórmistrzem, rozmawia Anna M. Faszczowa.
Jak ma wyglądać zaangażowanie celebransa w aktywne uczestnictwo wszystkich członków liturgii, także w śpiewie? Przecież ksiądz nie może w tej kwestii umyć rąk, bo to on odpowiada za całość liturgii. A wydaje się, że często gubimy jej piękno.
Problemem jest brak odpowiedniej formacji zarówno księży, jak i świeckich. Ludzie boją się włączać w śpiew chóru, ale mają nieraz problem nawet z zaśpiewaniem refrenu psalmu responsoryjnego czy udzielaniem odpowiedzi celebransowi. Chyba brakuje kontaktu z człowiekiem. Przychodzi celebrans, ministranci, organista, jakaś schola, robią swoje i wychodzą. A przecież warto spotkać się jeszcze przed liturgią i choćby kilka minut poświęcić na wytłumaczenie zebranym w kościele ludziom, że dziś jest taki moment w roku kościelnym, kiedy mamy taki a nie inny kolor szat, wspominamy takie oto wydarzenie zbawcze lub wspominamy takiego świętego. Dlatego będziemy śpiewać takie oto pieśni, które teraz przed liturgią prześpiewamy, żeby przynajmniej się z nimi osłuchać, by na liturgii próbować się w nie włączyć, a nie siedzieć jak na koncercie. Chyba brakuje podstawowej wiedzy, po co jest liturgia i dlaczego jest taka. Nie rozumiemy gestów i słów na liturgii, a przecież chcemy je rozumieć, uczestniczyć w pełni. Przecież to jest smak nieba! Potrzebna jest po prostu formacja, przygotowanie, ale to wymaga, by przede wszystkim księża mocno wzięli sobie do serca tę potrzebę formacji – najpierw siebie, a potem wiernych, za których są odpowiedzialni. Skoro już ludzie przyszli do świątyni, wystarczy tylko z nimi się spotkać, nawiązać relację. Tylko że całe mówienie na nic się nie zda, jeśli celebrans sam nie żyje tym, co głosi, jeśli śpiewacy nie modlą się słowami, które śpiewają. Jeden z moich nauczycieli, Taivo Nitvägi, mówił, że śpiew jest wydłużonym mówieniem, a mówienie skróconym śpiewem. Mowa i śpiew w czasie Eucharystii przekazują arcyważne treści, które głęboko i skutecznie dotykają serca, o ile się na to zgodzimy. Przy niewłaściwym dźwięku, akcencie, interpunkcji może zabraknąć treści. Najpierw ta treść musi zostać zrozumiana w sercu mówiącego i śpiewającego. Potem jest troska o jakość dźwięku, by poprzez właściwe akcenty i interpunkcję czytanie lektora miało sens, a psalmista skupił się na treści, a nie jedynie na brzmieniu swojego głosu. To samo dotyczy celebransa. (…)