(…) Geniusze kolejnych wieków na swój sposób ujmują jedność Kościoła, zawsze pochylając się nad nią jako nad wielką tajemnicą i cudem, który jest dziełem Boga i istot wolnych. Kto zacieśnia Kościół jedynie do samych ludzi i widzi tylko jego ziemską historię, liczącą zaledwie dwa tysiące lat, ten niewiele o jego jedności wie. Jezus wyraźnie oddał jedność Kościoła w dłonie swego Ojca i prosił, aby ta jedność była taką, jaka istnieje między Nim i Ojcem. On zatem sam potraktował ją jako cud, który jest dziełem Ojca niebieskiego.
Wszystkie napięcia w Kościele są twórcze, a wiele z nich polega na jego oczyszczeniu. Z każdej próby rozbicia wyłania się Kościół coraz doskonalszy, mimo że tej doskonałości nie da się oceniać naszymi wyobrażeniami o jedności. Nikt bowiem nie jest w stanie wyobrazić sobie jedności Ojca i Syna w Duchu Świętym. Kto odnajduje się w Kościele Jezusa, ten tego doświadcza, a zarazem nawet w najtrudniejszych kryzysach zachowuje całkowity pokój, wiedząc, że „bramy piekielne go nie przemogą”.