(...) Byłem prowincjałem na Węgrzech i od pierwszego momentu wiedziałem, że służba ta po określonym czasie minie, a ja wrócę do szeregu zwykłych zakonników. Będąc biskupem, wiem, że czas mojej służby ma inny charakter: do końca 75. roku życia albo tak długo, jak Pan Bóg to zadecyduje.
Ta świadomość ciągłości służby ma pozytywną stronę, na przykład możliwość długoterminowego planowania w mojej diecezji. Niesie ze sobą jednak też wielkie niebezpieczeństwo i pokusy, jak choćby przyzwyczajenie się do życia biskupiego i do niektórych jego cech. Pierwszym moim zadaniem jest dać świadectwo czynami i słowami, że Jezus Chrystus zmartwychwstał i żyje wśród nas. Jego zmartwychwstanie przekształca nasze życie, nasz świat, chociaż nie zawsze możemy to zauważyć. Trzeba wytrwać w dawaniu świadectwa. Owocami tego świadectwa są radość, wewnętrzny pokój i doświadczenie miłosierdzia Pana Jezusa. Przyzwyczajenie się do życia biskupiego niesie ze sobą niebezpieczeństwo zamknięcia się w świecie takich cech służby biskupiej jak: atrakcja mocy, pewność, że zawsze wszystko musi iść tak, jak ja tego chcę, że ja wiem wszystko najlepiej. (...)LADISLAV NEMET SVD