Prowokacyjny tytuł jest trafną diagnozą miejsca, w jakim znalazła się dzisiaj nasza kultura i cywilizacja. Znawca historii myśli europejskiej, nieochrzczony, ale mówiący o sobie, że jest zaprzyjaźniony z chrześcijaństwem, zostawił niedokończony rękopis, nad którym pracował w połowie lat osiemdziesiątych. Można dyskutować nad sensem wydania niedokończonych zapisków (być może Kołakowski poszukiwał większej pełni w swej diagnozie, może czuł, że temat przerasta nawet jego), jednak sam tekst wraz z Posłowiem dominikanina, o. Jana Andrzeja Kłoczowskiego, jawi się jako cenny głos w dyskusji nad miejscem Kościoła w świecie. Kołakowski analizuje nie tyle obraz Kościoła, ile raczej stosunek świata do niego, śmiało pytając, czy świat nie popełnia samobójstwa, odrzucając chrześcijaństwo. Autora obchodzi tylko odpowiedź na pytania: „czy nasza kultura przeżyje, jeśli zapomni Jezusa? (...) Dlaczego potrzebujemy Jezusa?”. Patrzy na Jego osobę i dzieło przez pryzmat tradycji, akceptując to wszystko, co nasza cywilizacja osiągnęła dzięki Jezusowi i Jego Kościołowi „i poprzez to się ukształtowała”. „Chodzi więc o pewną wiarę w obrębie kultury.” Filozof ocenia brak eschatologicznej perspektywy w dzisiejszym świecie i mówi, że skoro Jezus przyniósł Królestwo, które ogłaszał, „mógł powiedzieć z pewnością, że wszystko, co robimy i myślimy, musi być podporządkowane sprawie Końca, który się przybliża”. Kołakowski widzi, że problemem jest fakt, iż w wielu miejscach i na wielu płaszczyznach nawet chrześcijanie zapominają o tym, czego Jezus nauczał. Tymczasem jakiekolwiek odsuwanie, banalizowanie prawdziwego sacrum prowadzi do przypisywania sobie jego cech przez profanum, co zawsze skutkuje śmiercią, niszczeniem niezależności każdej formy życia społecznego. Ostatecznie ośmieszony nie jest Jezus ze swym Kościołem, ale walczący z Bogiem świat.


ank

Pastores poleca