(...) W seminarium przeżyłem kilka trudniejszych chwil, które można chyba sprowadzić do uświadomienia sobie faktu, w sumie dość banalnego, że chrześcijanin to człowiek słaby, ale w tej słabości i poprzez nią działa Jezus Chrystus. Okres przedseminaryjny był dla mnie odkrywaniem głębi tajemnicy Wcielenia (On dla mnie stał się bliski), a czas formacji seminaryjnej odkrywaniem tajemnicy Jego Paschy (On działa w mojej kruchości). Co więcej, wspólnota braci powołanych, w której byłem i jestem, okazała się po prostu wspólnotą ludzi słabych. Wiele razy, szczególnie na pierwszym roku, oburzałem się na kogoś, bo nie pasował do mojej wizji Kościoła. W końcu zacząłem dostrzegać, że ja sam wcale nie różnię się od tych, którzy mnie irytowali. Stopniowo łagodniałem w ocenach wydarzeń i osób. Zacząłem trochę rozumieć, że Jezus chce mieć wspólnotę paschalną, a nie idealną; wspólnotę radosnych biedaków, a nie super błyskotliwych mocarzy. (...)

KS. BARTOSZ

Pastores poleca