Pierwszy raz jestem w zakładzie karnym. Będę tłumaczyć na żywo spotkanie Tima Guénarda z więźniami. Na dyżurce zostawiamy dowody osobiste i telefony komórkowe, pokazuję zawartość torebki. Przechodzimy przez bramki, podobne jak na lotnisku, wychowawca więzienny prowadzi nas przez kolejne drzwi, otwierane i zamykane przez strażników. Tim dobrze zna ten świat. Jego masywna sylwetka, indiańskie rysy, złamany nos wręcz pasują do tej scenerii. Ja wszystko czujnie obserwuję, staram się poskromić wyobraźnię, gdy zatrzaskują się za nami kolejne drzwi.
Siadamy przy stoliku w sali spotkań. Po chwili innymi drzwiami zaczynają wchodzić mężczyźni, pojedynczo lub po kilku, wszyscy w jednakowych drelichach. Sala powoli się wypełnia. Twarze bardzo różne: młode i starsze, zniszczone i zwyczajne. Na niektórych widać zainteresowanie spotkaniem, inni najwyraźniej przyszli po to, żeby urozmaicić sobie dzień i spotkać kolegów. (...)
AGNIESZKA KURYŚ