Konferencję z udziałem KS. BP. ZBIGNIEWA KIERNIKOWSKIEGO, biskupa siedleckiego, biblisty, JÓZEFA AUGUSTYNA SJ, współtwórcy i pierwszego redaktora naczelnego „Pastores”, redaktora naczelnego „Życia Duchowego”, KS. MIROSŁAWA CHOLEWY, redaktora naczelnego „Pastores”, i KAZIMIERZA PEKA MIC, teologa, zastępcy redaktora naczelnego „Pastores”, prowadzi PAWEŁ BIELIŃSKI, dziennikarz Katolickiej Agencji Informacyjnej
(...) Co robić, by w sterylnych warunkach seminaryjnych dobrze przygotować kleryków do życia i posługi kapłańskiej w warunkach parafialnej codzienności, do tego, by jako księża rzeczywiście dawali siebie?
JÓZEF AUGUSTYN SJ: Każda diecezja i zakon mają swoje metody przygotowywania kleryków, własną specyfikę wprowadzania ich w życie i pracę kapłana. Myślę, że ludzie odpowiedzialni za ten seminaryjny czas kształtowania przyszłych księży powinni sami mieć mocne doświadczenie walki wewnętrznej o modlitwę, walki w pracy nad sobą, nad – używając języka Ewagriusza z Pontu – swoimi demonami (logismoi). Rozwiązania wypracowane na sobie mogą szczerze i odpowiedzialnie proponować osobom, za których formację są odpowiedzialni. Nie chodzi tu, oczywiście, o jakieś ekshibicjonistyczne opowiadanie o sobie, ale o przedstawianie konkretnych rozwiązań, metod. Naprawdę to, co wychowawca proponuje klerykom, musi wcześniej sprawdzić na sobie, inaczej jego nauczanie, pouczanie nie będzie skuteczne. (...)
KS. BP ZBIGNIEW KIERNIKOWSKI: Problemem wydaje się podejście do samego procesu przygotowania do kapłaństwa. Młodzi mężczyźni zgłaszają się do seminarium, żeby – krótko mówiąc – zostać księdzem, przygotować się do wykonywania zawodu. Kleryk idzie krok za krokiem w przyjmowaniu posług, zalicza rok za rokiem, egzamin za egzaminem, robi to, co mu każą, i myśli, że dzięki temu zasługuje na święcenia. Akcent jest położony na bycie w porządku wobec wymogów prawa – zaliczone studia, dobre sprawowanie w seminarium. Za mało jest natomiast tego, co prowadzi do autentycznego przeżycia relacji z Bogiem i z ludźmi – kolegami i przełożonymi. Chodzi o odkrycie wspólnoty i o tworzenie jej, o rzeczywiste bycie, trwanie we wspólnocie z Bogiem i z ludźmi. I nie jest istotne, czy zajmie to 6 czy 10 lat. Formatorzy są od tego, by kandydatowi w tym pomagać i żeby ocenić, na ile dojrzale uczestniczy w tej wspólnocie.
Oczywiście, każdy chce jak najszybciej dojść do upragnionego celu, ale źle się dzieje, jeśli z tego powodu kleryk przywdziewa maski, jest obłudny, udaje swoją dojrzałość i swoje zaangażowanie we wspólnotę. Zdarza się, że nawet moderatorzy pomagają „przepchnąć” do święceń niedojrzałego kleryka, żeby tylko mu się udało, no bo przecież się stara, bo szkoda go, trzeba go dopuścić do święceń, bo nie daj Boże się zniechęci, nie poczeka i co? Taka postawa jest niezdrowa! (...)