(...) Najbardziej dramatyczny moment nastąpił we wtorek, 18 lutego, kiedy siły milicji i Berkutu przeprowadziły generalny szturm, przedarły się przez kolejną linię barykad i stanęły naprzeciwko sceny głównej Majdanu, ostatniego szańca opozycji. O. Patryk stał i modlił się na tej scenie wraz z kilkoma innymi kapłanami prawosławnymi i greckokatolickimi od wieczora aż do świtu. Wokół nich płonęły barykady i lada chwila oczekiwano ostatecznego szturmu. „15 metrów przed nami – jak mi powiedział – była ściana ognia, płonęły opony, podpalone przez obrońców, a za płomieniem stał Berkut, szykujący się do ostatecznego natarcia”. Gdy pytałem go, czy nie zwątpił w sens tego trwania, odparł, iż jako franciszkanin nauczył się nigdy nie tracić nadziei. „Gdyby nie było wiary w sprawiedliwość, nie miałoby sensu przeciwstawianie się złu. Trzeba byłoby tylko cicho siedzieć i tolerować zło, jakie wokół nas się działo.” Modlili się od późnej nocy aż do świtu 19 lutego. Nad ranem zaś oddział Samoobrony przyprowadził 5 milicjantów, którzy strzelali do ludzi i rzucali granatami, i nie zdążyli się wycofać, gdy obrońcy przystąpili do kontrataku. (...)
ANDRZEJ GRAJEWSKI