Na Przystanek Jezus przyjechałem po raz pierwszy w 2008 roku jako kleryk. Kiedy brałem w nim udział w 2012 roku po raz czwarty, już jako diakon, wydarzyła się jedna z niezwykłych „przystankowych” historii.
Na Woodstocku wielu ludzi, bardziej lub mniej świadomie, gardzi Bogiem, Kościołem, Bożymi przykazaniami. Gardzi także uczniami Chrystusa, duchownymi i świeckimi. Jednak pośród tego półmilionowego tłumu są i tacy, którzy mając dość zgiełku i chaosu tego świata, chcą słuchać Boga. Jedną z takich osób była Martyna. Ją i jej chłopaka Damiana spotkałem niedaleko naszego krzyża. Rozmawialiśmy wpierw o muzyce, o tym, jak się tu czują, skąd przyjechali itd. Szybko jednak zeszliśmy na temat wiary i Boga. Wtedy zaczął się z ich strony regularny ostrzał: mnóstwo pytań, na które, jeśli tylko umiałem, starałem się odpowiadać. Bałem się, że będzie to jedna z tych rozmów, które może mądrze brzmią, ale niewiele wnoszą. Gdy już się „wystrzelali”, zapytałem ją, co się dzieje. Skąd tyle żalu, a wręcz nienawiści do Boga? (...)
KS. MATEUSZ PODKÓWKA