Czasem zachowania księży są przedziwne. Spotykałam się z postawą pełną kontrastów: z jednej strony potrafili w osobistych spotkaniach dzielić się w zaufaniu radościami, sukcesami, trudnościami z szefami czy we współpracy z ludźmi w powierzonych im środowiskach. Z drugiej – w grupie innych osób, w obecności innych księży, hierarchii kościelnej czy śmietanki naukowej – z trudnością przyznawali się do znajomości ze mną.
Z biegiem lat dostrzegam w sobie różne postawy wobec księży: od oburzenia, „zniesmaczenia” po towarzyszący mi smutek i modlitwę w sercu – gdy widzę przy ołtarzu znudzonych urzędników, złotoustych gawędziarzy relacjonujących wiadomości telewizyjne czy niedouczonych, moralizujących kaznodziejów. Irytuje mnie, gdy słyszę płytkie homilie albo mówienie do wiernych jak do niedorozwiniętych. (...)
S. N. N.