Nietrudno wskazać cierpienia świata i w świecie. Wystarczy zwykłe zwrócenie uwagi na realia, choćby w najmniejszej wiosce na ziemi, by zrozumieć, że nie ma pokoju wśród oliwkowych gajów. Dokoła nas jest nieskończenie wiele różnych cierpień: osobistych i zbiorowych, zawinionych i niezawinionych, fizycznych i duchowych. Dla kogoś, kto zajmuje się niesieniem ulgi w cierpieniach, te bolączki, zamiast się zmniejszać, zdają się zwiększać: coraz więcej osób, coraz bardziej zrozpaczonych, próbuje się uwolnić od różnego rodzaju boleści.

W obliczu tak trudnych sytuacji istnieją dwie drogi: pytanie o przyczyny oraz zaangażowanie się, aby sytuacje te przynosiły jak najmniej szkód. Opisanie fenomenologii cierpienia nie jest łatwe.

Najpierw wypada rozróżnić cierpienia osobiste i zbiorowe. W pierwszym przypadku chodzi o pojedyncze osoby; drugi dotyczy rodzin, grup, narodów. To pierwsze rozróżnienie jest dość prymitywne, ponieważ po prostu dotyczy ilości osób dotkniętych cierpieniem – jednej czy więcej. A kiedy dotyka ono większej grupy osób, nie jest przez to mniejsze dla każdego członka tej grupy.

Drugie rozróżnienie odnosi się do przyczyny cierpienia: niezawinione – zawinione. Niezawinione jest to, w którym nie ma mowy o bezpośredniej winie, choć mogły się do niego przyczynić jakieś dalsze winy, ale w każdym razie niesprowadzalne do znanych powodów. Trzęsienie ziemi, choroba dziecka, jakieś nieszczęście, którego się nie szukało ani nie zadało samemu – to przykłady cierpienia niezawinionego. Jest ono najbardziej bolesne, ponieważ – oprócz bólu samego w sobie – nie ma uzasadnień zdolnych przynieść ulgę, choćby przez przywołanie winy. Jest to problem, jaki stawiają sobie wszyscy wobec niepotrzebnego cierpienia. Na nic nie wskazuje, przynosi jedynie ból i śmierć. Cierpienie zawinione, z jednej strony, rodzi oburzenie z powodu odpowiedzialności tego, kto je zadał, z drugiej jednak strony przynajmniej mobilizuje do działania, aby się nie powtórzyło. Często towarzyszy mu uraza i zemsta, ale przynagla ono także do szukania i wyeliminowania jego przyczyn.

Cierpienie może być także fizyczne (choroba, głód, wojna) lub duchowe (ludzka złośliwość, nienawiść, osamotnienie. Osamotnienie, udręka, porzucenie nie są mniej bolesne niż choroby i/lub pozbawienie jakichś rzeczy.

Cierpienie może być lekkie, ciężkie lub bardzo ciężkie. Czasami trudno wskazać wyraźne rozróżnienie między cierpieniem lekkim a ciężkim. Wiele zależy od obiektywnego bólu, jaki sprawia, ale zależy także od jego adresata. Samo cierpienie nie ma, w podobnych sytuacjach, jednakowych skutków.

Te cztery zmienne cierpienia mogą się między sobą przeplatać, a także ze sobą sumować. Nierzadkie są przypadki osób, które wydają się jak­by wzięte na cel przez zło. Również ro­dziny, grupy mogą być obiektem ata­ku rozlicznych rodzajów cierpienia, w tym śmierci. Odpowiedzialność za nie bywa oczywista, ale także niepewna lub wręcz nieznana. W takich przypadkach nierzadko wymienia się złego ducha jako inspiratora niegodziwości. (...)

KS. VINICIO ALBANESI

Pastores poleca