FRANCO ARDUSSO, MARTIN GELABERT BALLESTER, FRANCO GIULIO BRAMBILLA, MAURIZIO GRONCHI, JAUME FONTBONA, JOSEPH MOINGT, JOSÉ CRISTO REY GARCÍA PAREDES, XABIER PIKAZA, SALVADOR PIÉ-NINOT, JACEK SALIJ, BERNARD SESBOÜÉ

Wierzę

Wydawnictwo „Jedność”

Kielce 2012, ss. 510.

 

Lektura obowiązkowa nie tylko na Rok Wiary, choć to on spowodował jej powstanie. W Przedmowie bp Andrzej Czaja zauważa, że „życie na naszej planecie jest oparte na wierze”. Tymczasem wiara przeżywa kryzys. Ogłoszenie Roku Wiary jest odpowiedzią m.in. (por. Porta fidei) na ten stan. 11 znakomitych teologów zmierza się z przedmiotami naszej wiary, podając niezwykle kompleksowe ujęcie jej artykułów. Niesamowite, że w jednej książce zmieszczono taki ogrom wiedzy. Wszystko podane w sposób przystępny, ale bez unikania tematów trudnych do wytłumaczenia. Zarzuty wobec Kościoła i kwestia kryzysu wiary są tu bowiem bodźcem do pochylenia się nad istotą Kościoła i głoszonej/wyznawanej przez niego wiary. Treści zostały solidnie uzasadnione, a czytelnicy otrzymali teologiczny majstersztyk połączony z natchnionymi rekolekcjami. Autorzy ukazują wiarę jako rzeczywistość niezwykle dynamiczną, ciekawą, pełną życia. W końcu wiara wymaga podejmowania ciągłej walki ze sobą, światem, szatanem, a czasem także z Bogiem, jak to było w przypadku patriarchy Jakuba. Potrzebuje zrozumienia, pochylenia się nad nią, zakotwiczenia, ale nie stagnacji. „Nic nie pozwala nam lepiej pojąć chrześcijaństwa niż śledzenie drogi pierwszych uczniów Jezusa.” Stąd konieczność ciągłego sięgania do Tradycji, zwłaszcza Nowego Testamentu, i poznawania Chrystusa. „Wszystko zaczęło się od spotkania z Jego osobą.” Chrystus powołujący Apostołów tak samo dzisiaj powołuje każdego ochrzczonego do życia wiary, spotkania z Nim i podążania Jego drogą. Nie chodzi zatem jedynie o samo przekonanie do prawd wiary, słuszności ich wyznawania (w końcu wiara jest przecież łaską), ale o głębokie i radosne ich przeżywanie (odpowiedź na daną łaskę). Książka dostępna jest także jako e-book.

ank

 

 

PAPIEŻ FRANCISZEK – KARD. JORGE MARIO BERGOGLIO

Nie zgadzaj się na zło!

Katolicka Agencja Informacyjna, Wydawnictwo M

Kraków 2013, ss. 320.

 

Książka zawiera wypowiedzi papieża Franciszka oraz homilie i przemówienia kard. Bergoglio o tematyce społecznej. W lekturę wprowadzają trzy wywiady, w których rozmówcy (o. Z. J. Kijas OFMConv, o. G. H. Ortiz SJ, abp M. A. Poli) przybliżają jego sylwetkę i styl duszpasterski. Jako kardynał i jako papież jest spójny, konsekwentny w swoim nauczaniu: chrześcijanie nie mogą przechodzić obojętnie wobec problemów społecznych, a przemianę świata mają rozpocząć od osobistego przyjęcia Chrystusa; dopiero wtedy można otworzyć się autentycznie na drugiego człowieka i jego problemy. Papież koncentruje się na sprawach zupełnie zwyczajnych, codziennych, ale to przecież one są najważniejsze. Jego słowa są proste i trafiają prosto w umysł i serce, a poparte są świadectwem. Zresztą, Franciszek przede wszystkim poprzez świadectwo kieruje Kościołem. O nie apeluje do chrześcijan – w rozwiązywaniu konfliktów potrzebna jest nie przemoc, ale jednoznaczna postawa, która skłoni innych do refleksji. W natłoku niesprawiedliwości, zła „nie ulegajmy pesymizmowi i zniechęceniu”, które podpowiada diabeł. Przecież „prawda chrześcijańska jest pociągająca i przekonująca (...) Chrystus jest jedynym Zbawicielem”. To Jezus rozbudza nadzieję w ludziach uciemiężonych, skrzywdzonych, cierpiących, dlatego Jego trzeba nieść światu, a dopiero z Nim leczyć rany, niesprawiedliwe dysproporcje, nędzę. Do rządzących Papież często zwraca się z przesłaniem, że rządzenie to przede wszystkim służba. Jest w swej nauce radykalny, jak i radykalna jest Ewangelia (np. niby mało istotna obmo­wa jest przez niego porównana do obdzierania człowieka ze skóry i do zdrady Jezusa przez Judasza). Tylko mając otwarte serce, możemy „wraz z innymi budować miłość”. Konieczne jest tu wyjście do ludzi z przyjętą łaską zmartwychwstania Chrystusa. Franciszek mocno pragnie: „Nie bójmy się żyć po chrześcijańsku!”, „Och, jakże bardzo chciałbym Kościoła ubogiego i dla ubogich!”. To jego propozycja drogi do sprawiedliwości społecznej.

ank

 

 

BP GRZEGORZ RYŚ

Skandal miłosierdzia. Rozważania dla każdego

WAM, Kraków 2012, ss. 156.

 

Dlaczego według bp. Grzegorza Rysia miłosierdzie jest skandalem? Nie pisze on, że tak jest zawsze. Ma jedynie na myśli te sytuacje, gdy drugiemu żałuje się miłosierdzia, gdyż na to nie zasłużył, bo jest draniem, który na dodatek otrzymuje wszystko za darmo. Niestety, wciąż żywe jest przekonanie, że „sprawiedliwi cierpią, a grzesznikom się powodzi”. Człowiekowi pozostaje w tej sytuacji dokonać sądu nad bliźnim i Bogiem. Opublikowane rozważania trochę podpowiadają, dlaczego wpierw ujawnia się niezgoda, a potem osąd. Autor twierdzi, że nie są to postawy tylko pogan, ale również tych, którzy nazwać się chcą chrześcijanami. Jednym z powodów ulegania przekonaniu, iż miłosierdzie to skandal, jest sposób czytania biblijnych opowieści o takich postaciach, jak: Abraham, Izaak, czy Jonasz, a zwłaszcza przypowieści Jezusa o miłosierdziu Boga i człowieka. Dla przykładu bp Ryś podaje zły sposób rozważania słowa o Samarytaninie. Dopóki nie dostrzeże się w nim samego Boga, a dokładnie Jezusa Chrystusa, a siebie samego w owym pobitym człowieku, który bez pomocy może umrzeć, dopóty ta przypowieść nie będzie kerygmatem. Podobnie jednostronnie można czytać przypowieść o tzw. marnotrawnym synu, nie zdając sobie sprawy, że obaj synowie byli w takiej samej sytuacji, jeden bowiem i drugi zagubili się we własnym domu. Obaj posiadali własną kalkulację sprawiedliwości, którą z czasem należało skonfrontować z miłosierdziem Ojca, gdyż oddaliła ich od Boga, a także spowodowała zerwanie więzi braterskich. Opublikowane rozważania mają na celu nie tylko wzrost wiary w miłosierdzie Boga. Chcą też nakłonić do weryfikacji własnych wyobrażeń o wszystkich formach miłosierdzia. Zdaniem autora „przez sprawiedliwość człowiek się nie zmieni, sprawiedliwość jest dla satysfakcji tego, który ją wymierza, (...) jest rozrachunkiem z przeszłością, miłosierdzie jest chrześcijańską nadzieją na przyszłość”. Ukazany obraz indywidualnej sprawiedliwości można – zdaniem bp. Rysia – poprawnie zweryfikować z miłosierdziem Boga jedynie we wspólnocie Kościoła.

kp

 

 

MARKO IVAN RUPNIK

Spotkać Ojca. Od upokorzenia do pokory

tłum. Andrzej Wojnowski

Wydawnictwo SALWATOR

Kraków 2013, ss. 114.

 

Przypowieść o synu marnotrawnym czy – jak chcą współcześni egzegeci – o miłosiernym ojcu należy zapewne do najbardziej znanych Jezusowych opowiadań przekazanych nam przez św. Łukasza. Ten ewangeliczny obraz jest przedmiotem niejednego naukowego opracowania lub duchowej medytacji. Czy zatem temat nie został już całkowicie wyczerpany? Ten, kto żyje słowem Boga, wie, że kryje ono Tajemnicę, którą odkrywać można zawsze na nowo i głębiej. Marko Iwan Rupnik nie chce powiedzieć o przypowieści wszystkiego, ale skupia się na kwestii zasadniczej, jaką jest obraz Boga w człowieku. Widzieć Boga takim, jakim On jest, jakim On się objawia, to podstawa budowania właściwych relacji synowsko-ojcowskich oraz bratnich. Podążając za fabułą przypowieści, przeżywamy bunt młodszego syna, jak też gniew starszego. Różnica między nimi polega „głównie na tym, w jaki sposób obaj zrozumieją swoje bycie synem, jaką będą mieli znajomość ojca i świadomość, że są braćmi. (...) Nie można wszystkich relacji objąć relacją ja-ty. Relacja musi sięgnąć swego źródła, jakim jest Ojciec, i dojść do «my»”. We współczesnym świecie, w którym panuje „dziwne przekonanie, że dobrze jest być samemu”, bez odniesień do Boga, bez głębszej personalistycznej refleksji, zauważamy, że wiele więzi zostało zranionych, okaleczonych czy zerwanych. „Odrywając się od [Ojca], czy buntując się przeciw Niemu, człowiek rozpoczyna tragiczną drogę. Myśląc, że będzie mógł jako osoba stworzona zastąpić sobą ową osobę niestworzoną, człowiek ryzykuje wstrząsem ontologicznym, to jest właśnie wstrząsem w porządku bytu.” Tymczasem to, co wytwarza w poczuciu swej niezależności, zaczyna się obracać przeciwko niemu. Dlatego bardzo słuszna wydaje się uwaga o. Rupnika, iż „trzeba uznać Boga, co oznacza pozwolić na zbawienie siebie w sytuacji, w jakiej na zbawienie nie zasługujemy”. Ktoś, kto sam spotkał w swoim życiu Ojca, który wypatrywał go, wybiegł mu naprzeciw, rzucił mu się na szyję, przywrócił utracone synostwo i wyprawił na jego cześć ucztę, uściśnie każdego współcześnie zagubionego człowieka „z miłością, jaką Chrystus w nas kocha świat (por. J 15,12)”, i będzie miał nadzieję, że nawet zagniewany brat ulegnie namowom Ojca i wejdzie do Jego domu.

tk

 

 

EWA KUREK

Dzieci żydowskie w klasztorach. Udział żeńskich zgromadzeń zakonnych w akcji ratowania dzieci żydowskich w Polsce w latach 1939-1945

Wydawnictwo Replika

Zakrzewo 2012, ss. 379.

 

Polska, która w chwili wybuchu II wojny światowej była największym skupiskiem Żydów w Europie, to jedyny kraj, w którym ze strony niemieckich władz okupacyjnych za ukrywanie Żyda, a nawet za najdrobniejszą udzieloną mu pomoc groziła śmierć. Mimo to polskie zakonnice przyjmowały dzieci żydowskie, narażając na śmierć wspólnotę danego klasztoru oraz przebywające w niej dzieci innych narodowości. O tym bohaterstwie pisze w fascynujący sposób dr E. Kurek, historyk i badacz stosunków polsko-żydowskich. Książka przedstawia szeroko kontekst sytuacji, w jakiej znaleźli się zarówno eksterminowani Żydzi, jak i ratujące ich dzieci zakonnice. Kurek w równoprawny sposób ukazuje postawy wobec tragedii – dylematy religijne Żydów, wybory zakonnic. Opisuje warunki bytowania, doświadczenia psycho-religijne ratowanych i ratujących oraz motywy tych ostatnich, a także trudne rozstania po wojnie, gdy dzieci odbierała rodzina lub organizacje żydowskie. „A dzieci bardzo często nie chciały odchodzić.” Większość uratowanych dzieci wyjechała potem do Izraela budować swój kraj, swoje rodziny, „nowe pokolenie wolnych i dumnych ze swego żydostwa Żydów”. Nie należy zatem jednostronnie oskarżać zakonnic, że uratowane przez nie dzieci, które zostały ochrzczone i katechizowane (by nie odstawać od swych rówieśników i „nie rzucać się w oczy”), okazały się w sensie religijnym i narodowym stracone dla Żydów. Połowę książki stanowią wstrząsające i wzruszające relacje oraz listy sióstr zakonnych, uratowanych przez nie osób, świadków. Uratowani podkreślają, że nie byli zmuszani do przyjęcia chrześcijaństwa, a jedynie mieli nakazane zachowywać się jak dzieci ochrzczone. Zdarzało się, że żydowskie dzieci przystępowały do spowiedzi czy niedzielnej Komunii, nie mając nawet chrztu. Dla sióstr i posługujących u nich księży najważniejsze było ocalenie życia dzieci, za które zdecydowali się wziąć odpowiedzialność. Oskarżanie ich o „łapanie dusz” po tym, co przeszli, co uczynili, realnie narażając życie swoje i bliskich, jest jakimś koszmarnym nieporozumieniem. Lea Balint (w 1950 r. wyjechała do Izraela) z żalem wyznaje: „Ludzie mają krótką pamięć. (...) cały świat nie zrobił nic dla Żydów w czasie niemieckiej okupacji. (...) A moje życie zostało uratowane... (...) W takim strasznym piekle!”. Książka zawiera ponadto cenną bibliografię tematu, a także wykaz zgromadzeń ratujących żydowskie dzieci oraz lokalizację udzielających tej pomocy klasztorów.

ank

 

 

GRZEGORZ GÓRNY, JANUSZ ROSIKOŃ

Świadkowie Tajemnicy. Śledztwo w sprawie relikwii Chrystusowych

Rosikon press

Warszawa 2012, ss. 335.

 

Reporter (G. Górny) i fotograf (J. Rosikoń) prezentują w wyjątkowo pięknej oprawie niezwykłe wnioski płynące z dwuletniego śledztwa prowadzonego w sprawie autentyczności przedmiotów uważanych za pozostawione przez Jezusa Chrystusa. Podążając ich tropem od Jerozolimy przez różne kraje, zwiedzają archiwa, muzea, świątynie, rozmawiają z kustoszami sanktuariów, historykami, ale przede wszystkim ze światowej sławy naukowcami badającymi owe przedmioty. Okazuje się, że właśnie ci ostatni (wśród których nie brakuje ateistów i agnostyków) poświęcają tym relikwiom najwięcej uwagi i są nimi szczególnie zafascynowani, bardziej nawet niż odwiedzający je wierzący pielgrzymi. Górny i Rosikoń przedstawiają Całun Turyński, Święty Krzyż, Święte Gwoździe, Sudarion z Oviedo, Tunikę z Argenteuil, Suknię z Trewiru, Chustę z Manoppello, Kolumnę Biczowania, Koronę Cierniową, Włócznię Longinusa, Sandały Jezusa, Czepek pogrzebowy i inne płótna pogrzebowe, Golgotę i Pusty Grób oraz miejsca związane z męką Zbawiciela. Nie wszystkie opierają się dowodom historycznym i naukowym, autentyczność niektórych jest wątpliwa, ale autorzy przedstawiają tu także sam fenomen relikwii i ukazują szeroki towarzyszący im kontekst, który miał wpływ na rozwój świata (np. wyprawy krzyżowe czy sprzedaż przez władców za wielkie kwoty relikwii dla uzyskania pieniędzy na utrzymanie państwa). Autorzy interesują się przede wszystkim wynikami ekspertyz naukowych i dowodami historycznymi, nie przyjmując niczego na wiarę, nie biorąc pod uwagę sławy danej relikwii czy towarzyszących jej cudów. Obfitość fotografii, rycin i map pomaga w pełniejszym rozumieniu spisanych rezultatów śledztwa. Za autentycznością wielu relikwii przemawiają nie tylko ekspertyzy naukowców (także najnowsze, z XXI wieku) wykazujące chociażby, że Całun Turyński i Chusta z Manoppello (oba materiały okrywały złożone w grobie ciało Ukrzyżowanego; pierwszy niczym fotografia w negatywie odbija ciało Zmarłego, drugie, niczym pozytyw tej samej fotografii, ukazuje twarz Żywego) nie mogą być dziełem rąk ludzkich, ale także świadectwo jerozolimskich chrześcijan z pierwszych wieków, którzy znali dokładnie miejsca związane z dziełami zbawczymi Jezusa i oprowadzali po nich np. w 160 r. bp. Melitona z Sardes czy Orygenesa w 215 i 230 r., zaś w 325 mogli wskazać je św. Helenie, która miała odnaleźć m.in. Krzyż Chrystusa. Oprócz wartości poznawczej i estetycznej książka niesie ze sobą wielką wartość dla człowieka wierzącego. Pozwala przejść przez swoistą drogę krzyżową Jezusa Chrystusa, bliżej Go poznać jako człowieka, zrozumieć ogrom Jego cierpienia i mieć niejako dowód Jego zmartwychwstania.

ank

 

 

ZDZISŁAW JÓZEF

KIJAS OFMConv

O życiu szczęśliwym w dobie kryzysu, czyli obrona ubóstwa

WAM, Kraków 2012, ss. 228.

 

Na czytelnika czeka interesująca pozycja, która jest próbą odpowiedzi na pytania: jak poszukiwać szczęścia i jak żyć szczęśliwie w dobie obecnego kryzysu? Czy przy wzrastającym egoizmie, powszechnej konsumpcji, powierzchowności życia, jest to w ogóle możliwe? Książkę tego cenionego teologa można by w pewnym sensie uznać za nowoczesny „traktat o ubóstwie”. Widać w niej wyraźne nawiązanie do „Pani biedy” św. Franciszka, do charakterystycznego charyzmatu rodzin franciszkańskich. Autor proponuje, aby najpierw przyjąć ubóstwo dobrowolnie, uznać je za własne, wyrazić na nie zgodę. Wówczas stanie się ono początkiem „nowej drogi”. W dobie kryzysu materialnego ubóstwo może stać się dla niejednego człowieka motorem, wewnętrzną siłą do działania. Daje ono szansę bogactwa duchowego, stwarza nowe możliwości rozwoju osobowego, intelektualnego i egzystencjalnego. Przyjęcie takiego ubóstwa przyczyni się do przemiany wewnętrznej człowieka i pomoże mu przekształcać rzeczywistość zewnętrzną, w której żyje. Z. Kijas odróżnia biedę od ubóstwa. Biedę można i należy zawsze zwalczać wszelkimi możliwymi środkami, jest bowiem ona nie do zaakceptowania. Ubóstwo ma naturę duchową i jest dowodem słabości człowieka. Dlatego jest na stałe wpisane w jego naturę. Słabość, jakiej przychodzi doświadczać, staje się wyzwaniem, siłą i mocą, aby w chwilach trudności nie poddawać się, nie rezygnować z własnych poszukiwań, lecz dalej dążyć do wyznaczonego dobra. Autor zwraca uwagę na doniosłość samodzielnego myślenia. Stwierdza wręcz, że kto nie myśli, kto rezygnuje z myślenia, ten jest w zasadzie biedny. Do tak pojmowanej biedy przyczynia się dodatkowo częsty brak wiary w siebie samego. W rozważaniach o. Kijasa ubóstwo łączy się z wolą tworzenia, bogactwo z postawą dzielenia się, ze sprawnością, która polega zasadniczo na tym, aby innym pomagać. Autor, mówiąc o szczęściu, zwraca uwagę na jego wspólnotowy, a nie jednostkowy, charakter. Szczęście realizuje się w relacji do bliźniego, jest otwarciem na drugą osobę, nie wie, co to egoizm. Szczęście zależy w dużej mierze od otwartości serca. Szczęśliwym nie będzie ten, kto myśli, że już wszystko wie i posiadł, że im więcej ma rzeczy do dyspozycji, tym lepiej, a jeżeli narzeka, to coś to zmieni. Również przyjęcie przeciwnej opcji, czyli wyrażenie zgody na bałagan, w niczym nie uzdrowi sytuacji. Wręcz przeciwnie, będzie to świadczyło o lenistwie. Szczęście człowieka zależy od jego umiejętności dystansowania się od wielu rzeczy, zależy od skromności i uśmiechu, od gotowości dzielenia się z innymi. W najwyższym jednak stopniu szczęście zależy od prawdziwej osobowej relacji z Bogiem. Książka Z. Kijasa zawiera wiele rad, ma charakter przyjacielskiego dzielenia się, daleka jest od jakiegokolwiek pouczania.

jz

 

 

C. S. LEWIS

Koniec człowieczeństwa

tłum. Magda Sobolewska

Wydawnictwo Esprit SC

Kraków 2013, ss. 128.

 

To książka niezwykła. Niezwykła jak dla Lewisa, bo niezajmująca się apologetyką i nieprzeznaczona dla szerokiego ogółu (jest to zapis trzech wykładów uniwersyteckich wygłoszonych w 1943 r.). Niezwykła również dlatego, że na pierwszy rzut oka ten liczący sobie 70 lat uczony wywód o prawie naturalnym nie powinien być interesujący dla zwykłego, niewykształconego filozoficznie współczesnego czytelnika, a jednak okazuje się lekturą bardzo aktualną i pouczającą. Peter Kreeft uznał Koniec człowieczeństwa za jedną z najważniejszych publikacji XX wieku. Co zatem sprawia, że ta niewielka książeczka stanowi nie tylko trafną diagnozę teraźniejszości, ale także wciąż aktualne proroctwo i ostrzeżenie na przyszłość? Można odpowiedzieć na to pytanie metaforą autorstwa samego Lewisa. Oto po rozszalałym morzu płynie statek pasażerski, na którym trwa strajk załogi. Ten, kto pozostaje pod pokładem, nie dostrzega nic poza bieżącym konfliktem; ten jednak, kto wyjrzy na pokład, zobaczy sztormowe fale i niebezpieczeństwo, w jakim się okręt znajduje. We współczesnym świecie, a ostatnio ze szczególnym nasileniem również w Polsce, widać wiele takich konfliktowych spraw – prawa homoseksualistów, aborcja, zapłodnienie in vitro, ograniczanie praw rodzicielskich... Człowiek stykający się codziennie w mediach z „postępowymi wartościami” i „tolerancją” traci orientację i nie wie, po której stronie powinien się opowiedzieć. Lewis trafnie ukazuje podłoże tych konfliktów: nie jest nią walka o nowe wartości, ale walka z wartościami w ogóle. Zdaniem pisarza nie może być bowiem innego systemu wartości niż ten, który ludzkość zna i akceptuje od wieków. Lewis na swój użytek określa go chińskim terminem Tao i przedstawia przykłady z rozmaitych epok i kultur na potwierdzenie jego uniwersalnego charakteru. Diagnoza sytuacji, w jakiej znajduje się ludzkość, jest prosta: „Bunt nowych ideologii przeciwko Tao jest buntem gałęzi przeciwko drzewu: gdyby zbuntowane gałęzie odniosły sukces, same uległyby unicestwieniu”. A zatem promowane dzisiaj ulepszanie człowieczeństwa musi doprowadzić nieuchronnie do przepowiadanego w tytule końca człowieczeństwa, którego dokonają własnymi rękami ludzie, przekonani, że chodzi o ostateczne wyzwolenie człowieka.

ms

 

 

ADAM REGIEWICZ

Katechezy w obrazach. Kerygmatyczne czytanie filmu

Wydawnictwo Serafin

Kraków 2013, ss. 272.

 

Książka zawiera wnikliwe omówienia 38 dzieł współczesnej sztuki filmowej. „Każde dzieło filmowe stanowi ważki przekaz na temat sensu ludzkiego życia, gdyż zawiera się w nim jakiś kawałek prawdy, składający się na swoistą układankę – mozaikę rzeczywistości.” Są filmy, które wprost traktują o Bogu i Jego dziele zbawczym (np. Pasja, reż. Mel Gibson), czy wzywają do większej wrażliwości społecznej (Jabłka Adama, reż. Andreas Thomas Jansen), jednak także w obrazach z założenia mało religijnych można znaleźć wiele wskazówek dla lepszego rozumienia prawd ewangelicznych i bycia ich świadkiem. Ślady Boga są tam obecne, choć czasami – jak i w co­dzienności – niezauważane. Owa niedyspozycja człowieka do widzenia znaków Bożej obecności wynika z wielu przyczyn, choćby stąd, że z codzienności „zniknęły proste gesty, które niegdyś towarzyszyły człowiekowi: błogosławieństwo dzieci przez rodziców przed wyjazdem, znak krzyża przed wyjściem z domu (...). W nowym designie nie ma miejsca na krzyż (...). O życiu religijnym nie wypada rozmawiać”, choć o seksualnym jak najbardziej. Taka sytuacja wymaga od wierzącego głębszego pochylenia się nad światem, w tym światem drugiego człowieka, by, mimo wielu zagłuszeń, zakłóceń, nie przegapić Bożych znaków. Regiewicz pomaga znaleźć je we współczesnych filmach, będąc świadomym wielkości skali oddziaływania tych obrazów na dzisiejszego człowieka. Przenikliwość jego analiz wykazuje, że nie tylko od twórców dzieła, ale także od jego odbiorcy zależy, jak zostanie ono odebrane, zinterpretowane i czy pomoże lepiej, mocniej widzieć, rozumieć, odczuwać. Regiewiczowi daleko od moralizowania, ostrzega, zresztą: „co najmniej od dwustu lat mylimy chrześcijaństwo z moralnością mieszczańską”, i pyta: „czy bycie chrześcijaninem dzisiaj to tylko bycie przyzwoitym?”. W zderzeniu z dziełami kinematografii można – gdy chce się w nich dostrzec słowo Boga o Sobie, człowieku, świecie – odczuć konieczność podtrzymywania nieustannego procesu własnej formacji. Wprawdzie tylko Bóg zbawia i daje łaskę wiary, ale film może rozbudzić zainteresowanie w tym kierunku, zmusić do myślenia. Trzeba tylko nauczyć się go odbierać. W tym pomaga Regiewicz.

ank

 

 

ADAM DZIUROK, MAREK GAŁĘZOWSKI, ŁUKASZ KAMIŃSKI, FILIP MUSIAŁ

Od niepodległości do niepodległości. Historia Polski 1918-1989

wyd. II poprawione

Instytut Pamięci Narodowej

Warszawa 2011, ss. 512.

 

Kiedy ponad dekadę temu przy okazji wizyty u przyjaciół wziąłem do ręki od ich syna-licealisty podręcznik na temat historii najnowszej, przeżyłem przykry wstrząs. Zdjęcie powojennego bojownika podziemia niepodległościowego – dziś powiedzieliśmy: żołnierza wyklętego – było opatrzone kąśliwym podpisem: „Żołnierz powojennych oddziałów «leśnych». Zwróć uwagę na niemieckie elementy umundurowania” – cytuję z pamięci. Co autor – litościwie przemilczę jego nazwisko – chciał w ten sposób powiedzieć uczniowi? Czy to, co głosiła powojenna propaganda komunistów, że „leśni” byli sojusznikami hitlerowców? Dopiero pamiętając o takich tendencyjnych i oburzających książkach, w pełni docenić można podręcznik Od niepodległości do niepodległości. Książkę tę otwiera zdjęcie szefa IPN-u Janusza Kurtyki, który zginął w Smoleńsku. Wizerunek odważnego historyka nie jest przypadkiem. Ta książka-podręcznik do nauki historii najnowszej to pośmiertny hołd dla zmarłego szefa ze strony czwórki autorów z IPN-u: A. Dziuroka, M. Gałęzowskiego, Ł. Kamińskiego i F. Musiała. „Naszym zamierzeniem było przedstawienie najnowszej historii Polski taką, jaką była” – piszą autorzy we Wstępie – „bez narodowej mitologii, przedstawiającej losy Polaków wyłącznie w odcieniu heroiczno-martyrologicznym. Równocześnie jednak nie uważamy, aby Polacy musieli się swojej historii wstydzić. Przedstawiamy dzieje Polski niepodległej i tej, która przez długie lata doświadczała jej braku. To właśnie niepodległość i zniewolenie naznaczyły dzieje państwa i narodu w XX w.”. Za fundament tradycji patriotycznej Polaków w nowym wieku autorzy uznają trzy wielkie wydarzenia historyczne. Pierwsze to czyn walki o granice Polski i tworzenie zrębów własnej państwowości w latach 1914-1921. Drugie – to walka w obronie Rzeczypospolitej, prowadzona na niemal wszystkich frontach II wojny światowej, powstanie Polskiego Państwa Podziemnego i największej podziemnej armii Europy – Armii Krajowej. „To wówczas – jak piszą autorzy – Polacy zdobyli się na nieznany w dziejach Polski wysiłek i poświęcenie, które niosły za sobą również niespotykane wcześniej nieodwracalne straty w elicie narodowej”. Warto zwrócić uwagę na te słowa, gdy dziś jesteśmy świadkami znieważania pamięci o AK przez zagraniczne seriale. Trzecim zrębem dumy dziejowej Polaków w XX wieku w książce jest ruch „Solidarności” i jego walka zakończona wydarzeniami lat 1989-1990. Podręcznik poświęca bardzo dużo miejsca roli Kościoła ze szczególnym uwzględnieniem prymasa Stefana Wyszyńskiego w powojennym oporze społecznym. Sytuuje też obchody milenium chrztu Polski w 1966 roku jako równoprawną datę w sekwencji zrywów społecznych od 1956 roku po sierpień 1980. Autorzy kierują do młodego czytelnika mądre przesłanie: „Dziś świat stoi przed nami otworem, każdy z nas może dowolnie kształtować swoją przyszłość. Warto pamiętać, komu tę wolność zawdzięczamy”.

ps

 

KS. MAREK STAROWIEYSKI (red.)

Ksiądz. Opowiadania i wspom­nienia o księżach

Wydawnictwo Petrus

Kraków 2012, ss. 344.

 

Udało się ks. prof. Markowi Starowieyskiemu w książce Ksiądz – składającej się z opowiadań literatów i wspomnień duchownych oraz ludzi świeckich – przełamać upowszechniany stereotyp o klanowości księży i ich oderwaniu od ludzkich problemów, a także ocalić od zapomnienia niezwykłych w swojej zwyczajności kapłanów. Pośród opowiadań uderza m.in. wizerunek ks. Ułasa z Omelna naszkicowany przez Ksawerego Pruszyńskiego. Ten prawosławny ksiądz szykanowany przez władze sanacyjne, nie rezygnując ze swej tożsamości, okazuje się lojalnym obywatelem Polski w 1939 roku. Zadaje kłam upowszechnianemu portretowi zapiekłego w swoim nacjonalizmie popa. 17 września, gdy już było pewne, że „Polska przepadła”, opanowana przez Związek Sowiecki, batiuszka Ułas wyszedł przed carskie wrota, aby modlić się: „za naród polski, nieszczęśliwy wśród nieszczęśliwych, ale z bohaterów bohater”. Ksiądz – pisze ks. Starowieyski – pojawia się często w literaturze jako bohater negatywny, a jeśli nawet nie jest to Schwarzcharakter, to pozbawiany jest „istotnych elementów życia kapłańskiego – powołania, modlitwy, odpowiedzialności, samotności (celibatu)”. Autor wyraża opinię, że za taki stan rzeczy odpowiadają m.in. sami księża, którzy ani nie mówią o pięknie swojego powołania, żeby nie być posądzonymi o triumfalizm, ani o trudnościach, żeby nie wpaść w nurt cierpiętnictwa. A niekiedy też wciągają się w nurt antyklerykalny – „kreowanie się na antyklerykała jest rzeczą ze wszech miar modną i poprawną zarówno w sferach laickich, jak i katolickich, a nawet duchownych popisujących się swoją pogardą dla innych księży”. Tymczasem książka Starowieyskiego jest perłą. Zebrał w niej bowiem najpiękniejsze opowiadania o księżach, które są i pod względem literackim najwyższej próby, i przedstawiają księży, którzy mają własną piękną historię i wpisują się w dzieje ojczyzny – jako „słudzy Chrystusa” i „szafarze Bożych tajemnic” (por. 1 Kor 4,1). Trudno uwierzyć, czytając tę książkę, że – jak się nagłaśnia – polski ksiądz przeżywa kryzys tożsamości. Znajdą się takie przypadki indywidualne. Ale przecież ksiądz wciąż ma w społeczeństwie ogromny kredyt zaufania, jeśli tylko – jak mówił bł. Jan Paweł II – „jest wierny swojej misji, jeśli jego postępowanie jest przejrzyste. Jeśli jest zgodne z tym stylem, jaki Kościół w Polsce wypracował w ciągu ostatnich dziesięcioleci: stylem ewangelicznego świadectwa i społecznej służby”.

tp

Pastores poleca