Z KS. STEPHENEM J. ROSSETTIM, profesorem Wydziału Teologii i Religioznawstwa Katolickiego Uniwersytetu Ameryki w Waszyngtonie, konsultantem Konferencji Episkopatu USA, rozmawia Mira Majdan

W dziejach Kościoła spotykamy wielu wspaniałych pasterzy - biskupów i prezbiterów. Czy w ich życiu można odnaleźć jakieś punkty wspólne na drodze formacji? Co sprzyjało ich dojrzewaniu?

Oczywiście, każdy jest inny i uczy się na swój sposób. Jednakże właściwa formacja bierze początek w rodzinie, tak więc ludzie wychowani w zdrowej rodzinie mają większe szanse na zdrowe dorosłe życie. Zau­ważyłem, że księża, którzy mieli burzliwe dzieciństwo i młodość, często wnoszą ze sobą coś, co nazywamy "bagażem psychologicznym". Może to stanowić problem w dorosłym życiu, toteż potrzebują oni uzdrowienia, aby bagaż ten nie rzutował na ich kapłaństwo. Kolejną ważną sprawą są pozytywne wzorce osobowe w seminarium oraz w ciągu kilku pierwszych lat kapłaństwa. Formacja w zdrowym seminarium ma ogromne znaczenie dla kleryków. Kluczowe jest również pierwsze 5-10 lat kapłaństwa. Neoprezbiterów powinno więc przydzielać się do księży, którzy będą dla nich wzorami.

Tak więc księża pochodzący ze stabilnych rodzin, formujący się w zdrowych seminariach i znajdujący dobre wzorce w pierwszych latach kapłaństwa, mają o wiele większe szanse prowadzić zdrowe życie kapłańskie. Nie oznacza to, że kapłani ze środowisk dysfunkcyjnych nie są w stanie prowadzić takiego życia, ale jest to trudniejsze i istotne jest tu uzdrowienie.

Co dobrego dzieje się dzisiaj w formacji i w autoformacji prezbiterów? Co szczególnie służy formacji ludzkiej, zwłaszcza emocjonalnej, prze­żywaniu celibatu, czyli relacji? Jak wzmacniać w formacji to, co dobre?

Dziś do formacji ludzkiej przywiązuje się o wiele większe znaczenie niż kiedyś. Jednym z przełomowych dokumentów była adhortacja papieża Jana Pawła II Pastores dabo vobis. Jest to przełomowy dokument dla formacji kapłanów. Mówi on o czterech jej poziomach: intelektualnym, duszpasterskim, duchowym i ludzkim. Zdaniem Jana Pawła II to właśnie formacja ludzka jest fundamentem pozostałych trzech aspektów. Jeśli ten fundament jest wadliwy, dzieje się to, o czym mówi Pismo - wznoszenie domu na piasku. Przychodzi pierwsza burza i wszystko się wali. Tak więc Jan Paweł II uznał, że wszystkie inne poziomy formacji bazują na solidnej formacji ludzkiej. Powiedziałbym, że w ciągu ostatnich 20 lat obserwujemy coraz większy nacisk na formację ludzką, poczynając od wstępnej selekcji. Poddajemy kandydatów bardziej rozbudowanym badaniom psychologicznym, w tym także psychoseksualnym - analizujemy ich przeszłość i stwierdzamy, czy osiągnęli odpowiedni poziom dojrzałości osobowej. Także w samym seminarium o wiele więcej mówi się o zdrowych ludzkich emocjach, o tym, jak dorosły człowiek może w dojrzały sposób sobie z nimi radzić, o nawiązywa­niu dobrych relacji oraz o zdrowej i czystej integracji psychoseksualnej. Dziś w seminariach amerykańskich mówi się o seksualności o wiele bardziej otwarcie, co jest sprawą zasadniczą. Celibat to nie tylko mówienie "nie" współżyciu seksu­al­nemu, ale również mówienie "tak" życiu dla innych, służbie, miłości do ludzi oraz życiu w czystości i bezżenności. Wymaga to solidnej formacji psychoseksualnej, która byłaby zarazem katolicka i zdrowa. Przede wszystkim musimy nauczyć się mówić o seksualności w sposób otwarty i szczery. Jeśli nie rozmawiamy na ten temat, jest wysoce prawdopodobne, że klerycy nie zostaną właściwie uformowani. Tak więc przyszły kapłan musi być w stanie na ten temat rozmawiać, a także uczciwie wejrzeć w siebie i postawić sobie pytanie: "Czy jestem gotów prowadzić życie w czystości i w celibacie?". Jest to pytanie, które obecnie stawiamy sobie o wiele bardziej otwarcie i ma to zasadnicze znaczenie.

 

Po Soborze Watykańskim II zaszły gwałtowne przemiany w społeczeństwie i Kościele. Wobec nowych okoliczności życia i posługi prezbiterów w Europie - na jakie szczególnie sprawy w formacji należałoby obecnie zwracać uwagę w przygotowaniu kandydatów do prezbi­teratu?

 

Myślę, że w dzisiejszych, bardziej zsekularyzowanych czasach jest mniejsze zrozumienie dla posługi kapłańskiej, powołań kapłańskich, a także dla czystości i celibatu. Dlatego księża nie mogą już liczyć na takie wsparcie z zewnątrz, ze strony społeczeństwa, jak kiedyś. Muszą bardziej uwewnętrznić swoje kapłańskie zaangażowanie. Muszą sami w nie wierzyć, nawet gdyby wszyscy dookoła mówili: "No cóż, celibat kapłański nie jest zdrowy", co jest, oczywiście, nieprawdą. Takie nastawienie społeczeństwa wymaga od dzisiejszych księży wewnętrznego przekonania i wiary w powołanie, którym zostali obdarzeni. Wymaga mocnej psychiki i głębokiego życia duchowego. Uświadamiamy również młodym męż­czyz­nom powołanym do kapłaństwa potrzebę zbudowania systemu wsparcia. Kapłańskie grupy wsparcia, bliscy przyjaciele świeccy - potrzebna jest tu cała sieć wsparcia, ponieważ ksiądz nie może żyć w izolacji. Dziś w formacji usilnie pracujemy nad tym, by pomóc klerykom i młodym księżom w zbudowaniu sieci wspierających relacji. Jeśli będą mieli dobrych przyjaciół, dobrych zaprzyjaźnionych kapłanów, mocne relacje, to umiejętność prowadzenia zintegrowanego życia kapłańskiego w społeczeństwie, które w coraz mniejszym stopniu wspiera ich powołanie, będzie prawdopodobnie o wiele wyższa. (...)

Pastores poleca