Według średniowiecznej legendy w miejscu, gdzie obecnie w Stoczku Klasztornym na Warmii stoją klasztor i kościół, ówczesne nastolatki znalazły w spróchniałym pniu figurkę Matki Bożej, którą niebawem umieszczono w specjalnie dla Niej zbudowanej kaplicy. Od tamtego czasu nawiedzały Ją rzesze wiernych.
Jej sanktuarium powstało w XVII wieku z inicjatywy biskupa warmińskiego Mikołaja Szyszkowskiego. Polska w tym czasie była nękana wojnami. Warmia zaś znalazła się pod okupacją szwedzką. Odzyskała jednak niepodległość - 12 września 1635 roku - co
bp Mikołaj uznał za łaskę, o którą prosił Matkę Bożą. Gdy zastanawiał się nad formą podziękowania Jej za to, przyszli do niego burmistrz Lidzbarka Szymon Saphun z żoną Elżbietą i pod przysięgą zeznali, że ich ciężko chory synek przed figurą Maryi w Stoczku odzyskał zdrowie. Poruszony tym zeznaniem pasterz nie miał już wątpliwości, co zrobić. Nad dawnymi bocznymi drzwiami kościoła, obecnie zamurowanymi, możemy odczytać wykutą w kamieniu inskrypcję: "Na chwałę Bogu Wszechmogącemu i Najczcigodniejszej Matki Dziewicy. Z obawy przed drugą wojną szwedzką
i z racji uwolnienia Prus za Władysława IV, szczęśliwego zwycięzcy, panującego w pokoju po odzyskaniu Piławy, Braniewa, Elbląga, Malborka i Tczewa spod okupacji szwedzkiej i przywróceniu ich do całości granic, Mikołaj Szyszkowski biskup warmiński, wierny ślubowaniu, w miejscu bardzo sławnym starodawną czcią Najświętszej Dziewicy oraz słynącym cudami, sanktuarium to zbudował od fundamentów i poświęcił, aby zawsze wielbiły ją tu jako Matkę Pokoju wszystkie pokolenia. Roku 1641 od Dziewiczego Narodzenia".
Do kościoła biskup sprowadził kopię obrazu Salus Populi Romani z rzymskiej bazyliki Matki Boskiej Większej. Pieczę nad sanktuarium - świątynia została zbudowana w stylu barokowym - powierzył zakonowi bernardynów, w którym jego następca, bp Stefan Wydżga, zbudował drewniany klasztor. 16 lipca 1700 roku podczas konsekracji świątyni nadano jej tytuł Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, a na nowym klasztorze, już murowanym, umieszczono marmurową tablicę: "Na chwałę Wielkiej Bożej Rodzicielki i tych wszystkich z zakonu serafickiego, którzy przelali krew za Chrystusa, klasztor ten zbudował w 1666 roku przy Świątyni Pokoju Matki Boskiej Stoczkowskiej biskup warmiński. Jego mieszkańcy niech się starają, aby z tego źródła pokoju płynęły rzeki pokoju, nie zaś waśni".
70 lat później Stoczek wraz
z całą Warmią był pod zaborem pruskim. Ale po 15 latach próśb bp. Józefa von Hohenzollerna (1817-1836) zaborcy oddali tutejsze obiekty sakralne Kościołowi. W 1870 roku przybyli tam z Kolonii misjonarze św. Wincentego a Paulo. Niestety, w okresie Kulturkampfu zostali wydaleni do Francji. Po I wojnie światowej - 18 października 1920 roku - znów przybyli do Stoczka franciszkanie. Jednak po II wojnie światowej, gdy Stoczek wraz
z Warmią powrócił do Polski, kościół wprawdzie był pod opieką proboszcza z pobliskich Kiwit, ale klasztor zajęły władze komunistyczne. Dopiero 19 grudnia 1956 roku został zwrócony diecezji warmińskiej. 13 marca następnego roku bp Tomasz Wilczyński powierzył sanktuarium księżom marianom wysiedlonym z klasztoru na warszawskich Bielanach.
Wielkim czcicielem Matki Pokoju - mówi obecny gospodarz sanktuarium ks. Grzegorz Deryngowski - był Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński. Po aresztowaniu go - 25 września 1953 roku
w nocy w mieszkaniu przy ul. Miodowej w Warszawie przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa - osadzono go w klasztorze kapucynów w Rywałdzie Królewskim, gdzie przebywał do 12 października. Tego dnia został przewieziony do klasztoru w Stoczku, który jeszcze wtedy był pusty, nieprzyjazny, zimny... Mokre ściany podczas mrozu zamieniały się w tafle lodu. "Od dnia przyjazdu do Stoczka, do końca pobytu ani w dzień, ani w nocy nie rozgrzałem stóp"- wyznał po latach Prymas. Pierwsze zaś wrażenia z pobytu w Stoczku zawarł w Zapiskach więziennych: "Jestem w obszernym pokoju. Konwojenta w ceracie już nie widzę (...). Jakiś wysoki drab w czapie na głowie przedstawia mi się jako kierownik domu. Wyjaśnia, że komendanta chwilowo nie ma, ale niedługo nadjedzie. Jakoż wkrótce nadchodzi tęgi jegomość czyniący wrażenie maître d’hôtel. Nie przedstawiwszy się, oświadcza, że jest to nowe miejsce mego pobytu; w tym domu mam do rozporządzenia dwa pokoje, kaplicę, korytarz i ogród. Obok mieszka ksiądz, który jest kapelanem, i siostra zakonna. Obecnie śpią, ale rano się przedstawią. Nie dowiedziałem się, jak się nazywa miejscowość, do której mnie przywieziono".
Nazajutrz Ksiądz Prymas poznał przydzielonych mu współwięźniów - ks. Stanisława Skorodeckiego i s. Leonię Graczyk - ale przez długi czas nie wiedział, że jego więzienie znajduje się w sanktuarium Matki Pokoju.
Domyślał się jednak, że jest w opuszczonym klasztorze i że pobliżu może być kościół. Pomieszczenia, gdzie był więziony, oddzielono murem. Z okien wychodzących na ogród niewiele było widać, gdyż parkan klasztorny - wokół którego w nocy i za dnia rozstawione były wojskowe straże - otoczony był drzewami. Ich pnie okręcono kolczastym drutem. Około 30 funkcjonariuszy bez przerwy śledziło każdy krok Prymasa. "Nie poddawał się jednak beznadziei - podkreśla Ksiądz Kustosz. - W tak trudnych warunkach obmyślał drogę duszpasterstwa zniewolonego przez komunizm Kościoła". 8 grudnia 1953 roku - w uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP - przed obrazem Świętej Rodziny oddał się Maryi w macierzyńską niewolę. Ów akt zawierzenia wpisał się potem w program obchodów tysiąclecia chrztu Polski. Po 25 latach od tego wydarzenia powiedział: "W Stoczku na Warmii zrozumiałem znaczenie Matki Najświętszej w Kościele polskim jako siły jednoczącej, siły, w imię której można poruszyć Polaków i zmobilizować ich dla każdej wielkiej i słusznej sprawy".
Stoczek Klasztorny jest miejscem świętym, do którego ciągną pątnicy z całego kraju i spoza niego. "Sprowadza ich tu - ocenia ks. Grzegorz - i słynący łaskami wizerunek Matki Pokoju, koronowany 19 lipca 1983 roku przez Jana Pawła II, i miejsce uwięzienia Prymasa Tysiąclecia; w naszym klasztorze przebywał do
6 października 1954 roku".
"Niedawno obchodziliśmy
25. rocznicę koronacji wizeru-
nku Matki Pokoju - relacjonuje ks. Deryngowski. - Opowiadała mi wtedy Wanda Lorenc z Lidzbarka, że podczas jej audiencji
w Watykanie Papież z rozrzewnieniem wspominał spływ kajakowy na Łynie i nasze sanktuarium, dając do zrozumienia, że bywał
w nim osobiście".
Dziś kościół, klasztor i jego otoczenie tworzą niepowtarzalną przestrzeń sakralną. Piękno przyrody i sztuki baroku, możliwość poznania dziejów sanktuarium dają turystom i pielgrzymom sposobność oryginalnego spędzenia czasu, odpoczynku i edukacji.
W kościele przez wiele lat
z pietyzmem odnawianym przez jego obecnych gospodarzy wzrok przykuwa zwłaszcza wspomniany obraz Matki Bożej z małym Jezusem w ramionach (obie postacie są większe niż naturalne sylwetki ludzkie). Oblicze Matki Pokoju jest pełne majestatu i jednocześnie matczynej dobroci.
Na uwagę zasługuje również między innymi świetnie zachowany główny ołtarz z 1713 roku
i z jego lewej strony boczny ołtarz z niezwykłej urody obrazem
św. Anny w srebrnej szacie. Nie można też przejść obojętnie obok kutej w żelazie unikatowej XVIII-
-wiecznej ambony (dzieło kowala Hermana Katenbringka z Dobrego Miasta). W zakrystii zaś zachowała się starsza o wiek od ambony komoda ozdobiona obrazami franciszkańskich świętych.
A na zewnątrz kościoła i klasztoru osobliwym obiektem sakralnym jest Kalwaria Prymasa Wyszyńskiego. Jego dróżki różańcowe, które przemierzał w klasztornym ogrodzie, są licznie uczęszczane nie tylko przez okazjonalnych pątników, ale
i zorganizowane wspólnoty kościelne. Notabene odrestaurowany ogród w stylu barokowym - jedyny tego typu obiekt na Warmii,
w którym precyzyjnie odtworzono XVIII-wieczne założenia - został odznaczony przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego srebrnym medalem. W nim od wielu lat organizowane są przez grupę "Communio Graphis" plenery malarskie plastyków Warszawy i okolic. Od wiosny do późnej jesieni ogród tętni życiem; wędkarze łowią ryby w stawach,
a przy wieczornych ogniskach, najczęściej grup młodzieżowych, rozbrzmiewają pieśni. W kościele zaś, gdzie jest znakomita akustyka, koncertują muzycy. Ostatnio gośćmi u Stoczkowskiej Pani byli m.in. chór Poznańskich Słowików pod dyrekcją prof. Stefana Stuligrosza, a także olsztyński Chór im. Prof. Wiktora Wawrzyczka Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, istniejący od 1955 roku. Zespół włączył do swojego repertuaru fragmenty z Zapisków więziennych. Poruszające cytaty z tej literatury faktu uwydatnione są
w sypialni Prymasa na piętrze klasztoru pośród eksponatów
z czasu jego tam obecności; jest tam m.in. rękopis Aktu Osobistego Oddania się Matce Bożej. A na parterze znajduje się muzeum innych po nim pamiątek.
"Wkrótce w Stoczku - cieszy się ks. Grzegorz - stanie nowy Dom Pielgrzyma według projektu olsztyńskiego architekta Marka Kowalczyka, co stworzy nowe warunki do przyjmowania gości. Bo w tej chwili klasztor dysponuje jedynie 60 miejscami noclegowymi. Oczywiście, młodzi chętnie rozstawiają namioty w klasztornym ogrodzie. Ale starsi goście muszą mieć warunki stosowne do ich wieku".
"Jest w Stoczku atmosfera
nie do podrobienia" - mówią goście. "Nawet jezuici - dorzuca Ksiądz Kustosz - z niedalekiej Świętej Lipki chętnie do nas przyjeżdżają". "Uciekamy od nas do was, żeby się spokojnie pomodlić" - żartują. W podobnym tonie wypowiedział się Ksiądz Prymas, gdy w 1958 roku przyjechał do Stoczka: "Już wiem, dlaczego tu byłem, pod czyją tu byłem opieką".
Tadeusz Pulcyn (ur. 1951), dziennikarz, publicysta, z-ca redaktora naczelnego "Trzeźwymi bądźcie"; obecnie współpracuje z pismami "Idziemy" i "Świat problemów". Ostatnio opublikował m.in. książki: Wojtyłowie papieski ród, Jan Paweł II i górale oraz Wspinaczka.
TADEUSZ PULCYN