Szczęście jest wartością niedefiniowalną społecznie. Czy rzeczywiście? Warto przedstawić wyniki socjologicznego "rozpoznania" dwóch źródeł danych, które miałyby świadczyć o społecznym rozumieniu, czy też może właśnie nierozumieniu, szczęścia. Pierwszym źródłem są dostępne w internecie informacje na temat natury psychologicznej lub quasi psychologicznej szczęścia.
Przyjąłem założenie, że internet odzwierciedla popularny sposób myślenia. Ale też go kształtuje. Jeśli ktoś, jak ja, wpisze hasło "szczęście", to przede wszystkim zostanie zalany rozmaitego autoramentu doniesieniami natury psychologicznej. Z czego można wnosić, iż szczęście jest kategorią psychiczną, zapewne odczuciem. I wewnątrz ludzkiej psychiki trzeba szukać tego, czym ono jest. Powinno to budzić, co najmniej, wątpliwość. Ale nie budzi. Kolejnym źródłem informacji, które zostaną tu przedstawione i które w drugiej kolejności wypełniają internetowe hasło szczęścia, są badania socjologiczne lub quasi socjologiczne, czyli badania opinii publicznej. Badania naukowe, dostępne w książkach lub artykułach naukowych, stanowią nieco odmienną "materię socjologiczną" i warte są osobnego artykułu.
Psycholog - kapłan nowej świeckiej religii
Psychologiczne doniesienia na temat szczęścia nie zawierają wyjaśnień, czym miałoby ono być. Po trosze dlatego, iż jest to obszar badań filozofii lub - gdy pytamy, nie czym jest ze swej natury, ale czym się wydaje ludziom - socjologii. Jest to niewątpliwie słabością współczesnych nauk społecznych, iż wypowiadają się stanowczo, ale niekoniecznie wiedzą o czym. Co więcej, uważają to za metodologiczną cnotę.
Dr Paul Hewitt z British Columbia University wraz z prof. Gordonem Flettem z Uniwersytetu York w Toronto i całym zespołem prowadzili poważne badania i wiedzą, że szczęśliwi nie mogą być ludzie, którzy dążą do doskonałości. Badania były prowadzone "ostatnie dwie dekady" i dziś już rozumiemy dzięki temu, że potrzeba bycia idealnym potrafi skutecznie odebrać chęć do życia. Jeśli nie dowiemy się od dr. Hewitta i prof. Fletta, czym jest szczęście, to przynajmniej pojmiemy, czym ono nie jest. Otóż przymus doskonałości często łączy się - jak się dowiadujemy - z wyższą depresyjnością, odczuwaniem napięcia i zaburzeniami jedzenia. Zapewne zatem szczęście można rozumieć jako brak depresji i napięcia oraz zdrowy apetyt. (...)
KRZYSZTOF WIELECKI