Przejęci własnym powołaniem zbyt łatwo zapominamy, że Jezus do wykonania swej misji zbawczej nie potrzebował nikogo. Sam umarł na krzyżu i sam zmartwychwstał, a ci, których powołał do "chodzenia za Nim", byli obdarowani przez Niego łaską zbawienia jak wszyscy inni ludzie. Ukształtowanie wspólnoty uczniów, jaką się otoczył, miało inny sens niż szukanie pomocników. Chodziło o stworzenie grona świadków, którzy będą mogli potwierdzić wiarygodność tego, co było i pozostaje treścią chrześcijańskiego kerygmatu. Właśnie termin "świadek" jest kluczowy dla zrozumienia, w jaki sposób Jezus organizował i przygotowywał grupę swoich uczniów do wypełniania ich zadań w okresie popaschalnym. (...)
WALDEMAR LINKE CP