Jako brat należący do założonego w XIII wieku Zakonu Kaznodziejskiego, lubię myśleć, że wpisuję się w długą linię słynnych kaznodziejów i nauczycieli wiary, poczynając od naszego założyciela, św. Dominika, przez jego pierwszego następcę, bł. Jordana z Saksonii, św. Tomasza z Akwinu, św. Katarzynę Sieneńską, św. Wincentego Ferreriusza, aż po o. Henri-Dominique Lacordaire’a, by wymienić choć kilku.
W trakcie formacji zakonnej nam, młodym dominikanom, wpojono przekonanie, że otrzymaliśmy od założyciela zakonu spadek czy raczej dziedziczną cechę, jaką jest gratia praedicationis – szczególna łaska czy też charyzmat głoszenia, coś w rodzaju duchowego genu niezbędnego do skutecznego głoszenia Ewangelii, czyli ewangelizacji. Sobór Watykański II, który „odzyskał” ewangelizację dla Kościoła, stał się wielkim orędownikiem i propagatorem naglącej potrzeby ewangelizowania2. Stwierdzono nawet, że „przełom ewangelizacyjny wywołany przez Sobór Watykański II, Pawła VI i Jana Pawła II jest jedną z najbardziej spektakularnych przemian współczesnego katolicyzmu”.
Własne doświadczenie duszpasterskie i kaznodziejskie stopniowo uświadamiało mi coraz bardziej, że wielka liczba praktykujących katolików wie bardzo niewiele o wyznawanej wierze, mimo mniej lub bardziej sumiennego uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii. Stąd wielka odpowiedzialność duszpasterzy za zdrową formację w wierze, czyli katechezę (doktrynalną i moralną). Szybko przekonałem się także, że wśród praktykujących katolików (nie wyłączając niektórych księży) niewielu jest takich, którzy mają żywą, bliską, czułą więź z Chrystusem.
GABRIEL DE CHADARÉVIAN OP
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze kwartalnika PASTORES 85 (4) 2019.