Przy okazji warszawskiej promocji książki Zachwyt i inne skutki wiary. Od wiersza do traktatu (listopad 2018) powiedziałem, że gdy chcę się nawrócić, sięgam po Ewangelię, natomiast aby dowiedzieć się, co dzieje się z nami, ludźmi tego czasu, czytam powieść współczesną, która jest najczulszym sejsmografem bieżącej kondycji dzisiejszego człowieka. Warto rzecz skonkretyzować i zilustrować.

A zacząć od przywołania sugestywnej opinii kard. Josepha Ratzingera. Są w Raporcie o stanie wiary, jego rozmowie z Vittorio Messorim, przejmujące fragmenty na temat sztuki jako istotnego elementu apologii chrześcijańskiej. Dzięki sztuce „Bóg staje się nam bliższy” – tłumaczy ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary i konkluduje: „teolog nie kochający sztuki, poezji, muzyki, natury, może być niebezpieczny. Tu bowiem ślepota i głuchota na piękno nie jest sprawą drugorzędną, lecz może wycisnąć piętno także na jego teologii”. Teologia, która powstaje z piętnem ślepoty i głuchoty na piękno, jest – jak wynika z kontekstu wypowiedzi Kardynała – „barbarzyńska”. To mocne zdania, ale pokazujące wysokość stawki, o jaką ostatecznie toczy się tu gra, i ważki argument za koniecznością kontaktu tego, co teologiczne/kościelne, z tym, co artystyczne/literackie. A o tym tu mowa w najszerszej perspektywie. Ale też jest to, mimo krytycznego tonu Ratzingerowych zdań, metafizycznie głęboka i bardzo pozytywna strona tego medalu: to, co artystyczne, współpracujące – nie bez trudu i napięć, ale jednak – z tym, co religijne. Istnieje jednak również ciemna strona medalu – walka w miejsce współpracy. […]

KS. JERZY SZYMIK


Więcej przeczytasz w najnowszym numerze kwartalnika PASTORES 84 (3) 2019.

Pastores poleca