Badając myśl znaczących postaci świata idei, zwykliśmy pytać o to, co dany człowiek czytał, z kim dyskutował, pod czyim był wpływem. A papież Franciszek? Wielu komentatorów jego pontyfikatu, czy to pochlebnie, czy negatywnie się doń odnoszących, lekceważy zupełnie wymiar intelektualnych korzeni Papieża z Argentyny. Przywykliśmy tu do prostego schematu – w przeciwieństwie do swoich poprzedników Franciszek miałby być papieżem zupełnie nieintelektualnym, a może i antyintelektualnym. Chyba z tego powodu powstała pewna luka na skądinąd suto wypełnionym rynku publikacji o Franciszku.
Dlatego cieszy, że pustkę tę wypełnił włoski profesor filozofii moralnej, Massimo Borghesi, którego książka szczęśliwie ukazała się dość szybko także po polsku. Nie jest ona ani kolejną laurką, ani pamfletem odsądzającym Papieża od czci i wiary. Stanowi rzetelnie udokumentowane studium intelektualnych inspiracji Bergoglia, które to inspiracje potwierdza i opisuje sam Papież w specjalnych nagraniach wysłanych autorowi. Dowiadujemy się więc na przykład, że Franciszek, jako wielki zwolennik myśli Guardiniego, planował doktorat jej poświęcony, a ściślej: zasadzie biegunowości, wedle której rzeczywistość trzeba widzieć w napięciu pomiędzy choćby całością a częścią, czy jednością a wielością. Niewątpliwie takie ugruntowanie czyni bardziej zrozumiałą myśl Papieża wyrażaną w jego dokumentach. Ponadto – czego dowodzi autor – jest on gorliwym augustynikiem, a zarazem autentycznie i głęboko przeżywającym ducha ignacjańskiego mistykiem. Poznajemy też autorów współczesnych, z którymi Bergoglio osobiście rozmawiał i którymi się inspirował – należy do nich np. Alberto Methol Ferré. Wszyscy powtarzają do znudzenia, że Papieża nie da się zrozumieć bez kontekstu Ameryki Południowej, ale Borghesi ukazuje to w konkretach. Przedstawia nurt teologii ludu, który choć jest pewną wariacją teologii wyzwolenia, w przeciwieństwie do niej odcina się od marksizmu i rozwiązań przemocowych. To właśnie z tym nurtem wiązać trzeba Franciszka, dla którego kategoria ludu jest zasadnicza i niemal metafizyczna (może analogicznie do kategorii narodu u Wyszyńskiego i Wojtyły). Teologia ludu sprawia, że pueblo fiel staje się dla Papieża zasadniczym locus theologicus. Nie bez znaczenia jest w tym wszystkim kontekst polityczny Argentyny w XX wieku, tak złożony, że etykietki w rodzaju „prawica” i „lewica” przestają mieć wobec niego jakikolwiek sens. Opisując go, Borghesi pomaga zrozumieć, z jak skomplikowanego świata pochodzi Papież, o czym trzeba pamiętać, słuchając jego nauczania. Skomplikowana jest również kwestia dialektyki, która przewija się przez książkę od początku do końca. Franciszek nie jest heglistą, ale – przekonuje autor – stawia bardzo mocno na myślenie dialektyczne jako na zasadę formalną wszelkiej myśli. Niestety, słowo „dialektyka” pojawia się na łamach książki tak często, że trudno powiedzieć, czy więcej wyjaśnia, czy zaciemnia myśl Franciszkową. Jedno jest pewne: książka spełnia swoją rolę, czyli ukazuje Papieża jako myśliciela posiadającego konsekwentną i spójną wizję rzeczywistości. Oczywiście, nie oznacza to, że wszystkim wizja ta będzie się podobać.
mw