[…] Moje bardzo głęboko ugruntowane lenistwo przejawia się w tym, że chciałbym prowadzić życie bez specjalnych obciążeń, mieć „święty spokój”, nie przemęczać się. Od strony fizycznej doprowadziło to do nadmiernej (delikatnie mówiąc) otyłości, bo, oczywiście, ruch zawsze uznawałem za zbyt uciążliwy, a jeżeli spojrzeć na życie duchowe, to również specjalnego rozwoju trudno się doszukać. Jaki więc sens ma moje kapłaństwo?



Kiedyś jako kleryk usłyszałem od jednego kapłana, że księdzem zostaje się, by zostać zbawionym, dojść do nieba. Kapłaństwo jest dla mnie drogą do nieba, bo jest ciągłym zmaganiem się ze swoją słabością, ciągłym doświadczaniem tego, że jestem chory i potrzebuję lekarza. Wierzę, że Bóg przychodzi do mnie z łaską uzdrowienia – jak do każdego chrześcijanina – przez posługę Kościoła, zwłaszcza w sakramentach. Staram się spowiadać co dwa tygodnie i niewątpliwie jest to dla mnie źródło łaski, by powstawać. Noszę też w sobie od długiego czasu modlitwę, by Bóg zajął się moją nędzą: by ją zabrał, przemienił, zrobił to, co trzeba. […]



LENIWY KSIĄDZ

Pastores poleca