[…] „Pompatyczność” szatana, której wyrzeka się chrześcijanin – o czym przypominał Benedykt XVI – wskazywała na diabelski przepych, splendor starożytnego kultu bogów i antycznego teatru, gdzie z upodobaniem przyglądano się, jak dzikie zwierzęta rozszarpują żywych ludzi. Wyrzeczenie się jej było „odrzuceniem pewnego typu kultury, w której człowiek musiał wielbić władzę, chciwość, kłamstwo i okrucieństwo. Oznaczało wyzwolenie się od narzuconego stylu życia, które obiecując przyjemność prowadziło do zniszczenia najlepszych cech człowieka”. Uwodzony w stronę ostentacyjnego pchania się na piedestał, chrześcijanin potrzebuje kontemplacji Jezusa Chrystusa, czyli namaszczonego Duchem Świętym Człowieka, który nie tylko potrafi żyć w ukryciu, ale zgodzi się również na to, by umrzeć w ukryciu, jak ziarno wrzucone w ziemię, by wydać obfity plon życia (J 12,24). […]