Przed wieloma laty, jeszcze jako kleryk, miałem okazję odbywać indywidualne rekolekcje w pewnym klasztorze sióstr zakonnych. Równolegle ze mną odbywał swoje rekolekcje także pewien świecki student. Pewnego ranka obaj byliśmy mimowolnymi świadkami bardzo nieprzyjemnej rozmowy między jedną z sióstr a kapłanem, który tego dnia odprawiał w klasztorze Mszę świętą.
Uderzające było niezwykle butne i aroganckie zachowanie księdza. Kiedy zostaliśmy sami, ów student z oczami okrągłymi ze zdziwienia powiedział: „Przecież ten człowiek codziennie modli się Brewiarzem!”. Kryło się za tym stwierdzeniem przekonanie, że liturgia godzin to coś o wiele więcej niż urzędowy obowiązek do spełnienia. Reakcja studenta wynikała z przeświadczenia, że praktykowanie liturgii godzin wewnętrznie formuje tego, kto się nią modli, stopniowo wychowując do pewnych postaw wobec Boga i ludzi. Przywołane zdanie na temat Brewiarza wyraźnie zakładało istnienie czegoś, co można nazwać duchowością liturgii godzin. […]
Z życia Kościoła