FRANCISZEK KUCHARCZAK, Nazywanie rzeczy po imieniu
(…) Dać świadectwo własnych słabości, zwłaszcza gdy dotyczą głęboko intymnych spraw, jest rzeczą trudną. W przypadku księży trudność jest jeszcze większa ze względu na społeczną przychylność, jaką – w każdym razie w Polsce – się cieszą. Księdzu, który przecież kroczy, a nie idzie, spoczywa, a nie śpi, spożywa, a nie zjada, bardziej wypada być pomnikiem niż grzesznikiem. A jednak gdy ksiądz odważa się powiedzieć publicznie, że doświadcza tych samych – lub większych – dramatów zmagania się ze złem, jakie są udziałem każdego chrześcijanina, owoce tego okazują się nad wyraz dobre. Ludzie odnajdują samych siebie, prawdziwych, bez masek. I widzą, że skoro on ocalał z łaski Bożej, to i oni tej łaski mogą doświadczyć. Ktoś po przeczytaniu, jeszcze przed drukiem, jednego z powyższych świadectw, powiedział: „Ja do takiego księdza nie boję się pójść do spowiedzi. Mogę mu powiedzieć wszystko i wiem, że mnie zrozumie”.
|
Pastores polecaArchiwum Menu |