Głębia umysłu autora, niezwykła erudycja, zadziwiająca pokora, dbałość o jasny, zrozumiały wywód a przede wszystkim wielka miłość do głównego Bohatera przebijają z każdej linijki tekstu. Bycie uczniem Chrystusa i życie z Nim w wielkiej przyjaźni nie przeszkadzają Ratzingerowi z pasją obiektywnego poszukiwania prawdy i niestrudzoną intelektualną konfrontacją odpowiadać na pytanie o to, kim naprawdę jest Jezus i jak za Nim iść. Autor nie ma wątpliwości, że jeśli ktoś decyduje się na pójście za Jezusem, naśladowanie Go, musi Go najpierw poznać. Nawet chrześcijanie mają jednak z tym problem, zwłaszcza gdy oczekują, że Jezus powinien być spełnieniem ich własnych marzeń i w ogóle odpowiadać ich wyobrażeniom o zbawicielu świata. Nieobce jest nam pragnienie, by Jezus przyniósł zażegnanie konfliktów, przywrócenie sprawiedliwości, po prostu lepszy świat. Zapominamy o tym, co najważniejsze, że Jezus przyniósł nam Boga. Czy trzeba czegoś więcej? Jeśli chcemy w Nim widzieć tylko reformatora społecznego, rzeczywiście zatwardziałe są nasze serca. „Chrystus umarł i zmartwychwstał oraz posłał Ducha” – potrzebujemy chrystocentryzmu, całkowitego oparcia się na Jezusie, zaufania Mu, zapatrzenia w Niego, umiłowania Go i podążania Jego śladami. Chrystocentryzm jest możliwy, ale nie ma polegać na uwspółcześnianiu postaci Jezusa, tworzeniu obrazu idealnie pasującego do dzisiejszej rzeczywistości, bo to „zawsze się zakończy porażką”. Chodzi o prawdziwe, biblijne, żywe głoszenie Jezusa Chrystusa, które „zawsze jest czymś więcej niż tylko problemem teologicznym”. Wymaga relacji głoszącego z Nim. Wówczas słowo o Bogu, którego tajemnica „jest osobiście obecna w Jezusie Chrystusie”, będzie nie wyuczoną mądrością, lecz przemieniającą prawdą, wobec której nie da się przejść obojętnie. Chrześcijanin nie jest osamotniony w swych poszukiwaniach Jezusa z Nazaretu. W tym wysiłku „jest podtrzymywany przez ogarniające go «Ja» Kościoła”. W tekstach Ratzingera składających się na te dwa tomy Jezus jawi się jako postać logiczna, całościowa, autentyczna, dająca się poznać i zrozumieć. Ratzinger wskazuje, że w Chrystusowym „wezwaniu do naśladowania wcale nie chodzi tylko o program ludzki albo o ludzkie cnoty Jezusa, lecz o całą Jego drogę”, o wielkanocny exodus w całym kontekście, przez krzyż do zmartwychwstania. Ukrzyżowany jest obrazem powagi całej „ludzkiej niedoli, ludzkiego zagubienia i ludzkiego grzechu”. Jasne się staje, że exodus każdego z nas wymaga naszego nawrócenia, czyli przyjęcia obietnicy Chrystusa w całości i gotowości stracenia dla niej życia. „Nawrócenie domaga się więc wzniesienia się ponad własną samowystarczalność i powierzenia się Tajemnicy i Sakramentowi we wspólnocie Kościoła, w którym Bóg jako działający wkracza w moje życie i wydobywa mnie z mojego osamotnienia.”
ank