(...) Analogia między średniowiecznymi sektami milenarystycznymi a totalitaryzmami ubiegłego stulecia nie jest przypadkowa. Po raz pierwszy głośno wypowiedział ją brytyjski historyk żydowskiego pochodzenia Norman Cohn w 1957 roku w swym klasycznym już dziele naukowym „W pogoni za milenium”. Odwoływał się przy tym do własnego doświadczenia. Po II wojnie światowej jako oficer wywiadu przesłuchiwał wziętych do niewoli funkcjonariuszy SS. Był przerażony wyznawanym przez nich światopoglądem, „zgodnie z którym dobrą rzeczą było palenie małych dzieci w piecach lub skazywanie milionów ludzi na śmierć z głodu czy z zimna”. Cohn wspominał, że zetknął się wówczas twarzą w twarz z fanatyzmem o charakterze religijnym, opartym na wizji apokaliptycznego zmagania o wszechświatowym wymiarze, gdzie stawką była walka na śmierć i życie całej ludzkości. To stało się dla niego impulsem do podjęcia studiów, w wyniku których napisał wspomnianą już książkę. Opowiada ona o średniowiecznych sektach gnostyckich głoszących rychłe nadejście królestwa niebieskiego oraz poprzedzający je Armagedon. Cohn zestawił ich
doktrynę z narodowym socjalizmem i komunizmem, dostrzegając analogię między ich wewnętrzną strukturą oraz schematami myślowymi. (...)