Rozmowa, która pozwala lepiej zrozumieć człowieka – Ratzingera, i pasterza – Benedykta XVI, „docenić jego świętość, a przede wszystkim uprzystępnić jego dzieło, w którym kryje się skarbnica dla przyszłych pokoleń”. Sam Bohater książki nie koncentruje uwagi na sobie – kieruje czytelnika zawsze ku Bogu. Rozmowy miały miejsce przed abdykacją i po niej, a emerytowany papież tekst autoryzował. Odpowiada szczegółowo i szczerze na wszelkie,także te, zdawałoby się, mało wygodne pytania. Człowiek, który przez ponad 30 lat należał do „elity zarządzającej największą i najstarszą instytucją na świecie”, nazywa siebie nędznym człowieczkiem, zupełnie normalnym chrześcijaninem, świadomym tego, że gdy ludzie klaszczą na jego widok, oddają cześć Temu, którego on jako papież zastępował na ziemi. Władzy nie rozumie w znaczeniu siły, którą można wykorzystać, ale ciążącej odpowiedzialności. Osiem lat pontyfikatu wykorzystał na to, by „pokazać, co wiara w Boga oznacza w dzisiejszym świecie, podkreślić jej centralność i dać ludziom odwagę, odwagę do konkretnego życia nią”. Benedykt mówi o trudach, o prośbie do Boga, by go uwolnił od bolesnych spraw, i równocześnie daje świadectwo wielkiej ufności: „wiedziałem, że skoro postawił mnie na tym miejscu, to nie zostawi mnie samego”. O wadze i roli modlitwy, zwłaszcza w podejmowaniu decyzji (także tej o abdykacji), wiele mówi w jednym zdaniu: „Z Bogiem można wyczerpująco porozmawiać”. Człowiek, o którym tyle pisano, komentowano jego słowa, w swym pasterzowaniu czuje się wolny od medialnego szumu: „Nieważne jest, jak to ocenią dziennikarze, tylko jak to oceni sam Bóg”. A kto idzie za Chrystusem, głosi Go światu, musi być przygotowany na surowe oceny, bo stanowi znak sprzeciwu. Pytany o jakieś szczególne przeżycia duchowe w młodości, mówi „o coraz głębszym wejściu w liturgię”. I wciąż jest nią zachwycony. „Myśl, że chleb nie jest już chlebem, lecz ciałem Chrystusa, przenika do głębi.” Nieważne, dla ilu osób głosi się Ewangelię, bo słowo Boże jest zawsze dla człowieka, choćby była to tylko jedna osoba, dlatego zawsze starannie przygotowuje niedzielne homilie. Ubolewa, że liturgia wciąż jest mało znana i miłowana, a trzeba, by „napełniała Kościół”, tak jak trzeba, by Kościół poznawał wciąż Jezusa Chrystusa. Ten wybitny teolog daje świadectwo pokory wobec ogromu tajemnicy Boga. A gdy pewne sprawy są zbyt trudne lub gdy nie zna odpowiedzi? Wtedy spokojnie patrzy na Boga: „On wie lepiej”. W zaufaniu przepracował 24 lata na stanowisku prefekta Kongregacji Nauki Wiary. „Że w Kościele nie brakuje brudu, to od zawsze wiadomo, ale to, z czym trzeba się zmagać jako prefekt kongregacji, sięga znacznie dalej.” Źle się dzieje, gdy ludźmi Kościoła kieruje nie „dynamika wiary, tylko zajmowana pozycja”, a Kościół jest widziany jako pracodawca i biurokratyczna instytucja. Dementuje plotki o ustępstwie z urzędu w wyniku nagonki medialnej czy afer: „nie wolno odchodzić w chwili nawałnicy, tylko trzeba wytrwać”.

 

ank

Pastores poleca