(…) Jestem katechetką niesłyszących już 35 lat. Mam bogate doświadczenia w pracy katechetycznej i duszpasterskiej wśród niesłyszących. W swoim życiu zakonnym poświęciłam się pracy wśród tych, którzy nie są do końca zaakceptowani przez społeczeństwo. Spora część moich uczniów i absolwentów założyła swoje rodziny. Ich potomkowie (o ile są niesłyszącymi) uczą się w Specjalnym Ośrodku Szkolno Wychowawczym dla Niesłyszących i Słabosłyszących w Raciborzu. Jak doszło do tego, że zostałam katechetką niesłyszących? Duszpasterzem tych osób był w naszym mieście mój były katecheta, wikary z parafii św. Mikołaja w Raciborzu, ks. Jan Szywalski. To on zaproponował mi pomoc na kursie przygotowania dzieci głuchoniemych do pierwszej Komunii świętej, a młodzieży do bierzmowania na Górze św. Anny. Miałam służyć jako opiekunka, wychowawczyni. Nie wiedziałam, na czym polega praca wśród głuchoniemych. Nigdy nie miałam z nimi kontaktu. Tyle, że jako dziecko spotkałam na plebanii dziewczynkę (jak się później dowiedziałam, przychodziła na indywidualną katechezę w języku migowym), z którą nie można się było dogadać. Wspomniany kurs katechez dla dzieci i młodzieży trwał pełne trzy tygodnie. Czas wystarczający na zapoznanie się ze światem niesłyszących. Było ciekawie i wesoło, jak to bywa z dziećmi. Mieliśmy lekcje religii i czas na modlitwę, czas na zabawę i czas mini-wycieczek. Otworzyłam oczy na „świat ciszy”, choć może nie do końca ciszy, bo pełen hałasu, jak trzaskanie drzwiami, szuranie butami, krzesłami, głośne zachowania. (…)
S. MONIKA POLOK SSpS