Z JAROSŁAWEM WYSOCZAŃSKIM OFMConv, wieloletnim misjonarzem, sekretarzem generalnym franciszkańskiego Sekretariatu Generalnego ds. Animacji Misyjnej, rozmawia Anna M. Faszczowa

Jak w Peru wspominani są Męczennicy?

Wciąż, mimo upływu czasu, żywa jest obecność Michała i Zbi­gniewa. To dlatego, że poprzez bliskość, radość, czułość, prosto­tę, modlitwę i pracę Bracia tworzyli przestrzenie i relacje, które napełniały szczęśliwością. Ich śmierć dokonała pewnej wyrwy i napełniła wielkim bólem tamtejszą wspólnotę Kościoła. Terro­ryści, zamiast zdobyć poparcie ludzi, zyskali ich niechęć.

Na pytanie o to, kim byli Męczennicy, ludzie najczęściej od­powiadają: „Oni byli dobrzy”. Niektórych ta odpowiedź nie zadowala, wydaje się zbyt ogólna, nawet banalna. A przecież ona mówi coś najpiękniejszego o człowieku! Zastanówmy się – tylko Bóg jest dobry. Powiedzieć zatem o kimś, że jest dobry, to powiedzieć, że jest święty, Boży! Bliskość z Bogiem kształtowała Męczenników i przekształcała serca tych, którzy z nimi się zetknęli, bo ludzie widzieli w nich Bożą dobroć. Obaj, choć Michał bardziej, mieli niezwykłą zdolność słuchania.

Zbyszek bardzo kochał chorych, niepełnosprawnych. I oni od razu zaczęli się gromadzić przy jego grobie. Mówią o nim: „nasz doktorek”. Dopiero po jego śmierci zobaczyłem, jak bardzo był zaangażowany w pomoc chorym. Często robił to tak dyskretnie, że nie miałem pojęcia o skali jego działań. Spotkałem wielu ludzi, którym Zbyszek opatrywał rany, których odwiedzał w chorobie. Wszystko to czynił bez rozgłosu. Michał natomiast pracował z dziećmi i młodzieżą. Kiedy przebywał z nimi, zapominał o wszystkim. Dla wielu młodych był kierownikiem duchowym. To dzieci i młodzież najliczniej gromadzą się przy jego grobie. Jest też bliski nauczycielom, którzy chętnie opowiadają o nim w szkołach. Nigdy nie zapomnę ostatniego zdjęcia, jakie mu zrobiłem: Michał przed kościołem macha ręką, a przed nim chyba setka dzieci.

Męczennicy prowadzili misję jak należy. Chodzi o budowanie na dwóch elementach: miłosierdziu, czyli służbie drugiemu, oraz kontemplacji. Obydwaj byli bardzo aktywni w dawaniu miłosier­dzia, w mówieniu o Bogu, ale istotna była dla nich także kontemplacja, w modlitwie starali się zrozumieć, czego w danej chwili chce od nas Bóg.

Pastores poleca