W każdym czasie pojawiają się w Kościele nowi święci. S. Róża Wanda Niewęgłowska, tercjarka III zakonu dominikańskiego, żyła 61 lat, z czego 40 przecierpiała. W 22. roku życia zachoro­wała na Heinego-Medina i znalazła się w szpitalu. Przeszła wie­le operacji, miała kilka poważnych chorób, przebywała w sana­toriach, a mimo to jej zdrowie nie uległo poprawie. Zmarła w Domu Opieki Społecznej 1 w Lublinie, w którym mieszkała do końca swych dni. Przykuta do łóżka, niczym Marta Robin, nie traciła ducha, ale czyniła wszystko, by ofiarowany jej przez Opatrzność czas jak najlepiej wykorzystać. Leżąc na brzuchu, oparta łokciami na poduszce, rozmawiała z wieloma odwiedza­jącymi ją osobami i pracowała, m.in. robiąc kapsle do butelek i szydełkując. Malowała, zapisywała przeżycia duchowe, prowa­dziła obszerną korespondencję, czytała i modliła się. Mawiała: „Panie Jezu, Ty teraz odpocznij, a ja pocierpię”. W książce o tej wyjątkowej mistyczce najbardziej wzrusza 28 świadectw ludzi, którzy ją poznali. Z ich informacji wyłania się postać heroiczna, która swoje choroby przyjmowała jako wolę Bożą. Odwiedzają­cym stawiała wymagania, przypominając, że łaski spływają od Boga wtedy, gdy są wyspowiadani, przyjmą Komunię świętą, pomodlą się, zawierzą Bożemu miłosierdziu i Matce Bożej. Cie­kawa rzecz, że wszyscy, którzy przyjmowali te warunki, otrzy­mywali to, o co prosili. Kazimiera Imelda Sarnowska wyznaje: „Wielu bezpłodnym kobietom wyprosiła zdolność urodzenia dzieci, beznadziejnie chorym – powrót do zdrowia, nawet z raka. Wyprosiła bardzo wiele nawróceń. Kilka par po cywilnych kon­traktach doprowadziła do ślubu kościelnego, a nieochrzczonych – do sakramentu chrztu”. Również autorzy książki, dwaj fran­ciszkanie, dają o s. Róży świadectwo: o. prof. Celestyn, który odprawiał w jej pokoju Mszę świętą, br. Feliks, który ją odwiedzał. Wszystkie przytoczone doświadczenia mistyczne uczą, jak orien­tować się w planach Bożej łaski. S. Róża jest wzorem cierpienia z Chrystusem dla nawrócenia grzeszników. To krzyż porządkował hierarchię jej wartości, burząc ludzkie rozumowanie oraz tylko ludzką ocenę faktów i sytuacji. On też uzdalniał ją do prawdziwej odpowiedzi na miłość Bożą. Z niej mogą brać przykład cierpiący, że ich ból znajduje swój sens w łączności ze Zbawicielem. Pan dzieli się bowiem krzyżem ze wszystkimi, których wybrał i po­wołał do współuczestnictwa w swoim zbawczym dziele. Chociaż s. Róża odeszła z tego świata, wierzymy, że w niebie dalej pełni swoją misję ratowania grzeszników. Modli się przed Bożym tro­nem, upraszając łaski dla tych, którzy żebrzą jej wstawiennictwa. Jej grób na lubelskim cmentarzu przy ul. Lipowej, choć zmarła w 1989 roku, wciąż jest odwiedzany i ozdobiony świeżymi kwia­tami.

 

pwa

Pastores poleca