(…) Bardzo niebezpieczne dla jedności wspólnoty jest gromadzenie uraz i brak przebaczenia. Gdy będzie się to działo permanentnie, może dojść do wybudowania takich murów wrogości lub obojętności, które trudno będzie przekroczyć. Ranić mogą nie tylko słowa, ale też milczenie – brak słów kierowanych do brata czy nawet, w skrajnej formie, traktowanie drugiego z lekceważeniem, jak przysłowiowe „powietrze” i niezauważanie go, jakby się chciało powiedzieć: „Dla mnie nie istniejesz, jesteś nikim, jesteś zerem”. Dlatego Chrystus Pan wyraźnie wzywa nas do ciągłego przebaczania i codziennego pojednania: „Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam sobie przypomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj” (Mt 5,23-24).
Lekarstwem jest pogodzenie się przed zapadnięciem zmroku. Być może wcześniej trzeba będzie modlić się czy rozmawiać w duchu posłuszeństwa słowu Bożemu: „Niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce. Ani nie dawajcie miejsca diabłu!” (Ef 4,26-27). Oznacza to, by nie zwlekać z pojednaniem, bo im dłużej trwa tego rodzaju sytuacja, tym trudniej z niej wyjść. Gdy emocje już opadną i nabierzemy pewnego dystansu, należy, nie zwlekając, wyjaśnić sprawę, być może w obecności kogoś bezstronnego. Także samemu warto szukać, gdzie w tym wszystkim jest Pan Bóg. Co On na to? (…)