Z S. LETICJĄ NIEMCZURĄ CSSJ, przełożoną generalną Zgromadzenia Sióstr Józefitek, przewodniczącą Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych w Polsce, i PAWŁEM NAUMOWICZEM MIC, przełożonym Prowincji Polskiej Zgromadzenia Księży Marianów, rozmawia Anna Foltańska
(...) Czy Ksiądz jako prowincjał upomina po bratersku osoby, które nie dociągają do ideału, czy też one same, widząc, jak może być dobrze, dokonują takiego obrachunku...?
PAWEŁ NAUMOWICZ MIC: Po bratersku upominam, co nie znaczy, że przynosi to zawsze skutek. Do upominania w kwestii komórek nie trzeba prowincjała, bo jeden brat może po prostu drugiemu powiedzieć: „Słuchaj, chcesz pogadać, to pogadaj później, a tu jesteśmy dla siebie”. Jeśli współbrat nie przychodzi na modlitwę, powinien go upomnieć przełożony domowy, bo on widzi go codziennie i widzi też, w jakim kierunku to zmierza. Mamy – tak to określa większość konstytucji – comiesięczne czy cokwartalne rozmowy przełożonego ze wszystkimi współbraćmi, ale ponieważ te rozmowy bywają trudne, przełożeni z nich rezygnują. W dużym domu – jak mówią – rezygnują, bo braci jest za dużo, więc porozmawiają raz w roku, a w małym: „Nieustannie jesteśmy razem, to o czym będę rozmawiać...?”. A przecież chodzi o zupełnie inny rodzaj rozmowy, kiedy przełożony jako ojciec, jako przewodnik spotyka się ze współbratem i chce usłyszeć, jak wygląda jego życie fizyczne, psychiczne, duchowe, praca apostolska, jak wyglądają jego relacje, czy się nie pogubił i co ewentualnie można by korygować...
S. LETICJA NIEMCZURA CSSJ: Największy rezultat przyniesie przyjacielska rozmowa w stylu: „Słuchaj, gdzie byłaś? Co się działo?”, „Nie było cię, martwiłam się o ciebie” itd., którą przeprowadzi przełożona. W sytuacjach skrajnych interweniują przełożeni wyżsi, oni najczęściej dowiadują się najpóźniej o różnych trudnych sprawach... Bycie razem to nie jakiś odgórny nakaz, bo taki może spotkać się ze sprzeciwem, ale to wewnętrzna siła, smak bycia razem, otwartość, serdeczność, dzielenie się tym, czego doświadczamy na co dzień w naszej misji, posługach i zadaniach.
Gdy dzieje się to spontanicznie, można mówić o autentycznej wspólnocie, natomiast presja, nakaz generuje wyłącznie dostosowanie się. Cóż z tego, że siostra realizuje kolejne punkty programu, ale nie ma relacji z innymi, nie ma ducha wspólnoty, nie emanuje ciepłem...? (...)