(...) Artystyczną biografię Kilara można porównać do żeglarza, opisanego przez G. K. Chestertona, który musiał wpierw opłynąć świat, żeby w końcu odkryć, że wszystko, czego szukał, zawsze było tam, skąd wyruszył w swą podróż. Miał 42 lata, gdy zaczął odkrywać ów skarb po powrocie z dalekiej podróży – 14 lipca 1974 roku o godz. 14.22 ukończył poemat „Krzesany”. Dopiero po latach ta data skojarzyła mu się ze zburzeniem Bastylii, bo wówczas poczuł, że jest wolny. (...) „Czasami latami czekam na pomysły, na usłyszenie czegoś. To kształtuje pokorę, świadomość, że nie jest się panem swojego daru” – mówił w wywiadzie parę lat przed napisaniem „Magnificat”. Był świadom, jak bardzo trzeba być cierpliwym, aby pozwolić siebie – tę wielką pustkę – wypełnić, aby wszystkie dźwięki rozbrzmiały, i każda nuta była na właściwym miejscu. A potem, jeśli motyw wracał, jeśli rozbrzmiewał tydzień, miesiąc, rok, już wiedział, że „trzeba tego spróbować”. Choć nie był pewien, jaką to ma wartość, szedł w ciemnościach, wciąż pokornie wyczekując łaski. „Nie myśl sobie, że zawsze możesz” – powtarzał. Dobrze mu było znane uczucie, że jest ziemią jałową. Do czasu, gdy znowu coś usłyszał... (...)
ALINA PETROWA-WASILEWICZ