KS. WOJCIECH NOWACKI
W Kościele katolickim w Polsce, w ostatnich latach, jak przysłowiowe „grzyby po deszczu” mnożą się tak zwane Msze święte z modlitwą o uzdrowienie. To, co do niedawna było jednym z charakterystycznych przejawów życia grup Odnowy w Duchu Świętym, dziś wykracza poza wszelkie ramy szczególnych środowisk, stając się nieraz pewną „atrakcją” religijną. W wielu miejscach w Polsce takie Msze gromadzą liczne rzesze wiernych, którzy nie wahają się przemierzać sporych odległości i pokonywać wielu trudności, aby w nich uczestniczyć.
Czy jest to jedynie przejaw pogoni za nadzwyczajnością i poszukiwania „duchowych sensacji”, czy też wyraz pewnej wrażliwości duchowej, która pozwala uchwycić miejsce, czas i sposób szczególnego działania Bożego?
A jeśli rzeczywiście Bóg daje nam znaki, to dlaczego trzeba szczególnych Mszy „uzdrowieniowych”, by ich doświadczyć? I jak pogodzić charyzmatyczną spontaniczność z określonym normami liturgicznymi kształtem liturgii?
Takie i podobne pytania mogą stawiać sobie zarówno wierni świeccy, jak i duszpasterze. Powinni stawiać je sobie zwłaszcza ci, którzy odkrywają w sobie charyzmat do prowadzenia modlitwy o uzdrowienie i podejmują taką modlitwę w powiązaniu z liturgią. (...)