Niewysoki, drobny, niepozorny, mówił cicho i monotonnie. Nawet w długich dyskusjach emanował spokojem. Trzymał się z dala od manifestacji i spektakularnych akcji. Wolał działania kameralne, osobiste kontakty z ludźmi. Zawsze pochłaniała go mrówcza praca. To on jednak stał się nieformalnym i formalnym liderem środowisk studenckich KUL-u lat siedemdziesiątych. Nie uznawał kompromisu z władzą komunistyczną. "Możemy dążyć do podstawowego dla nas celu, jakim jest niepodległość i demokratyczna Polska. Wolna Polska w wolnym świecie", pisał w pierwszym numerze podziemnego kwartalnika "Spotkania - Niezależnego Pisma Młodych Katolików", który założył i redagował.
Od dziecka pasjonowała Janusza Krupskiego tradycja polskich zrywów niepodległościowych i etos rycerski. Myślał o zbrojnym podziemiu, o powstaniu, choć nie był człowiekiem walki. Zwieńczeniem tych pasji okazało się kierowanie Urzędem ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych (2006-2010). Rozumiał je jako służbę ludziom, którzy tworzyli historię - weteranom II wojny światowej i powojennego podziemia antykomunistycznego, byłym więźniom łagrów - jako oddanie sprawiedliwości skrzywdzonym i zapomnianym. W 220 delegacjach służbowych przebył około 320 tys. kilometrów. Wielokrotnie jeździł w te same miejsca, bo chodziło o spotkania z ludźmi, o pokazanie, że Polska o nich pamięta.
Przez większość życia walczył za pomocą słowa drukowanego. Wydając niezależną prasę i książki, świadomie przekraczał prawo PRL-u, które uważał za bezprawie. Wierzył głęboko, ale bez ostentacji i zamykania się na innych. "Byliśmy zwolennikami prowadzenia dialogu z ludźmi inaczej myślącymi. Wiedzieliśmy bowiem, że tylko drogą dialogu, zrozumienia, współpracy, będziemy mogli przezwyciężyć totalitarny system" - wspominał po latach. (...)