Zapytałem N. N., co chciał osiągnąć. Skrzywił się lekko i skulił w sobie, co w ustalającej się z wolna stylistyce naszych rozmów oznaczało niechęć, zażenowanie i bezbronność, a także życzenie, aby fascynacje apologią terroru stalinowskiego napisaną przez Maurice’a Merleau-Ponty’ego i wydrukowaną w Les Temps Modernes przenieść do czasu przeszłego dokonanego. W tej "życzeniowej" pozie wyglądał ledwie na Everymana, a przecież był rewolucjonistą. To "a przecież" jednoznacznie obnaża przed czytelnikiem moją wybujałą, głodną, wiecznie zawiedzioną wyobraźnię i emocjonalny stosunek do poglądów N. N., choć obaj opowie­dzieliśmy się swego czasu za obiektywizmem naszych collationes. Nie pomyślałem, że ich zaistnienie było właśnie obiektywnym dowodem na to, że N. N. jest przecież "byłym" rewolucjonistą, gdyż rewolucjoniści prawdziwi nie mają po prostu czasu. (...)

MICHAŁ ZIOŁO OCSO

Pastores poleca