Z KS. ABP. ZBIGNIEWEM STANKIEWICZEM, metropolitą Rygi, rozmawia Agnieszka Strzępka
Kościół na Łotwie przetrwał mimo komunizmu i nazizmu. Jakie wydał w tym czasie owoce?
Ci, którzy przybywają tu z zewnątrz, mówią, że Kościół na Łotwie jest młody. I faktycznie, dzieje się tak, bo choć ma już 800 lat, to jednak zachował świeżość. Być może spowodowały to prześladowania, ale myślę, że wpływ na to miało również powolne wprowadzanie postanowień Soboru Watykańskiego II. Najpierw związane to było z istnieniem "żelaznej kurtyny", potem z powściągliwością naszego pierwszego kardynała. I dzięki temu nie doszło do nadużyć, które - jak widać - w niektórych krajach uczyniły Kościół tak starym i zmęczonym, iż wszedł on w kryzys. U nas tego nie było i nie ma. Kościół zachował stare tradycje i żywą wiarę.
Wiadomo, zawsze czegoś brakuje i chciałoby się więcej, ale jest wiara, poczucie sacrum, tradycja pielgrzymek, cześć do Najświętszego Sakramentu i kilka kaplic z wieczystą adoracją. Nasi wierni bardzo cenią modlitwę kontemplacyjną w ciszy i myślę, że mamy powody do radości, ponieważ wzrasta liczba osób przygotowujących się do kapłaństwa.
Myślę, że na pierwszą falę kryzysu na Łotwie, czyli sekularyzację, udało się znaleźć antidotum. Chociaż trzeba przejść z duszpasterstwa sakramentalnego na duszpasterstwo nastawione na ewangelizację i formację. Jest to konieczne, żeby docierać do tych środowisk i tych ludzi, którzy nie przychodzą do kościoła. Za czasów ustroju komunistycznego obowiązywał absolutny zakaz wychodzenia z duszpasterstwem z kościoła, stąd było ono nastawione na obsługę tego, kto przychodzi. I to, niestety, się zachowało. Dlatego trzeba wyjść z Dobrą Nowiną zwłaszcza do ludzi, którzy z potrzeby serca nie przyjdą...
Musimy odszukać tych, którzy niegdyś owładnięci manią posiadania zaciągnęli kredyty i korzystali bez umiaru z dóbr materialnych, a kiedy nadszedł kryzys finansowy, przebudzili się i zrozumieli, że nadzieja oparta na wydruku z konta bankowego jest zawodna. Do nich mamy wyjść z Chrystusem.
Jak konkretnie Kościół wychodzi do będących daleko od niego Łotyszy?
Jednym ze sposobów wychodzenia do społeczeństwa jest działalność różnych kościelnych grup, wspólnot, trzecich zakonów. Jak mówił bł. Jan Paweł II w Christifideles laici, czyli adhortacji apostolskiej o posłudze, roli i misji świeckich w Kościele, parafia to wspólnota wspólnot, a kapłan-proboszcz to ojciec szerszej rzeczywistości. Jest wielkim błędem, kiedy przychodzi nowy proboszcz i rozwiązuje wszystkie wspólnoty poza tą, w jakiej sam uczestniczy w parafii czy której jest entuzjastą. Duszpasterz ma objąć opieką wszystkie istniejące w parafii grupy, bo każda z nich jest niszą kościelną dla pewnej kategorii ludzi i każda z nich dociera do określonego środowiska. Parafia ma się więc otworzyć na wszelkiego rodzaju podgrupy i wspólnoty, które potem ewangelizują. Trzeba jednak tymi grupami się opiekować, aby nie doszło do wypaczeń. (...)