"To się zaczęło w 1998 roku - opowiada Krystyna Reichel. - W naszej parafii w Zawadzkiem rekolekcje miał ks. Jerzy Dzierżanowski, duszpasterz rodzin z Opola. Mówił o duchowej adopcji. Pięknie mówił. No to wzięłam tę duchową adopcję. A nasze dzieci, które znały Księdza, bo był u nas wikarym, prosiły mnie: «Mamo, zaproś Księdza na kawę!». Przyszedł. Mówił, że ma problem, bo założył ośrodek adopcyjny i brakuje mu rodzin, które przyjmowałyby dzieci na te 6 tygodni, które mijają między oddaniem dziecka przez matkę a oddaniem go rodzicom adopcyjnym. A ja wtedy właśnie odchodziłam z działu organizacyjnego huty na emeryturę. Pomyślałam, że moglibyśmy się na coś takiego zdecydować. Tydzień później mąż był w pracy, a ja akurat prasowałam, gdy Ksiądz zadzwonił: «Pani Reichel, urodziło wam się dziecko!»". Pani Krystyna pokazuje zeszyt-pamiętnik, w którym rodzina zapisywała wszystkie ważne wydarzenia dotyczące przygarniętych przez nią dzieci. Oto pierwszy wpis: "30 III 98 r. - urodził się 8. cud świata, Michałek, o godz. 23.05".
"Nic w domu nie mieliśmy, żeby to dziecko przyjąć, ale każdy z krewnych i znajomych coś przyniósł i po trzech dniach to dzieciątko się u nas pojawiło - wspomina. - Bałam się strasznie, bo ostatni raz trzymałam takie maleństwo 11 lat wcześniej, jak wnuczki były małe. Odzwyczaiłam się już od tego. A tu przyszła pierwsza noc, trzeba było je nakarmić, a ja tak się bałam, żeby się nie zachłysnęło, że karmiłam je na kolanach".
"O swoje dziecko człowiek dba jak najlepiej, ale wziąć cudze dziecko to dopiero odpowiedzialność" - dopowiada mąż Krystyny, Józef, i dodaje, że do 2001 roku ich rodzina opiekowała się w sumie 14 dziećmi. Za każdym razem trwało to średnio kilka miesięcy.
Otwieramy album ze zdjęciami: "To Kasieńka. Miała wzdęty brzuszek, była odparzona. Dosłownie wyła. Wymiotowała. Nie wiedzieliśmy, co z nią zrobić. Nie spaliśmy nocami. A tu ta sama Kasieńka po 6 tygodniach. Proszę, jaka uśmiechnięta pannica!" - pokazują Reichelowie i dodają: "Czego dziecku trzeba najbardziej? Miłości! Trzeba nosić, rozmawiać, przytulać, żeby czuło bicie serca. Dziecko musi mieć pewność, że nie jest odrzucone, że jest kochane". (...)

Pastores poleca