Św. Augustyn był przekonany, że serce człowieka nie zazna pokoju, zanim nie wypełni się miłością Chrystusa. Wiele stronic poświęcił permanentnemu stanowi tęsknoty za Bogiem, który niczym cień towarzyszy człowiekowi w jego ziemskiej wędrówce. W podobny sposób o głodzie ludzkiego serca napomykała św. Katarzyna ze Sieny, używając określenia "pragnienie". Nie inaczej stany tęsknoty za pełnią Bożej miłości ujęte są w tekstach Pisma Świętego, jak choćby to rozpoznawane powszechnie zawołanie psalmisty: "Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże!" (Ps 42,2). Jako wygnańcy z raju, odczuwając własną niedoskonałość, nosimy w sobie egzystencjalny "jęk" przywołujący w nas obecność Boga. Najmocniej wybrzmiał on jako wypowiedziane na krzyżu "Pragnę" (J 19,28), które w imieniu całej ludzkości wyrzekł Syn Boży. Wyrażają się w nim wszystkie ludzkie nadzieje pełni, a wraz z nimi wszystkie ograniczenia ludzkiej kondycji odczuwane boleśnie po grzechu pierworodnym: smutki, rozpacze, nieudaczności, klęski moralne, lęki zamykające wielkość człowieczeństwa w obroży poczucia bycia przeklętym czy niechcianym.
W sytuacji człowieka post peccatum nikt i nic nie jest w stanie zastąpić bezwarunkowej miłości Boga, którą ofiarowuje On człowiekowi najpełniej w Jezusie Chrystusie. Dar tej miłości, określany jako łaska, powoduje, że nawet najlichsza kondycja moralna może odnaleźć w sobie moc, która sprawi, iż człowiek powierzy się całkowicie Bogu. W zmaganiu o ocalenie i nabycie pełni swej istoty potrzebna jest, obok łaski, również wola człowieka. Człowiek musi, jak Mojżesz, wejść nieobutym, to znaczy bez pychy, w obszar krzewu gorejącego, czyli w obszar Boskiego miłosierdzia, gdzie wiara przenika wolę, miłość inteligencję, a pokora nadzieję. Wkracza się tam ze wszystkimi rozpoznanymi i nieuświadomionymi mankamentami kondycji ludzkiej. Jedynie w obliczu tegoż miłosierdzia umieranie może stać się miejscem spotkania z Obecnym i śmierć nie zatruwa duszy paraliżem trwogi.
Dialogi karmelitanek, ostatnie dzieło Bernanosa, traktuje w dużej mierze właśnie o tym. Można by zaryzykować tezę, że jest to dramat o ludzkiej niedoskonałości, która, powierzona całkowicie Bogu, doprowadza człowieka do upragnionej pełni. Motto dramatu, zaczerpnięte z powieści pisarza Radość, zapowiada niełatwe rozważanie Bernanosa na ten Bosko-ludzki temat: "Bo widzisz, w pewnym sensie Trwoga jest jednak córką Bożą, odkupioną w noc Wielkiego Piątku. Nie jest ona piękna o, nie! To wyszydzana, to znów przeklinana, odrzucana przez wszystkich... A jednak niech cię to nie zmyli: jest ona u wezgłowia każdej agonii, to ona wstawia się za człowiekiem"1.
KS. DARIUSZ JASTRZĄB
KS. DARIUSZ JASTRZĄB
Trwoga jako "córka Boża" u Georgesa Bernanosa
Św. Augustyn był przekonany, że serce człowieka nie zazna pokoju, zanim nie wypełni się miłością Chrystusa. Wiele stronic poświęcił permanentnemu stanowi tęsknoty za Bogiem, który niczym cień towarzyszy człowiekowi w jego ziemskiej wędrówce. W podobny sposób o głodzie ludzkiego serca napomykała św. Katarzyna ze Sieny, używając określenia "pragnienie". Nie inaczej stany tęsknoty za pełnią Bożej miłości ujęte są w tekstach Pisma Świętego, jak choćby to rozpoznawane powszechnie zawołanie psalmisty: "Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże!" (Ps 42,2). Jako wygnańcy z raju, odczuwając własną niedoskonałość, nosimy w sobie egzystencjalny "jęk" przywołujący w nas obecność Boga. Najmocniej wybrzmiał on jako wypowiedziane na krzyżu "Pragnę" (J 19,28), które w imieniu całej ludzkości wyrzekł Syn Boży. Wyrażają się w nim wszystkie ludzkie nadzieje pełni, a wraz z nimi wszystkie ograniczenia ludzkiej kondycji odczuwane boleśnie po grzechu pierworodnym: smutki, rozpacze, nieudaczności, klęski moralne, lęki zamykające wielkość człowieczeństwa w obroży poczucia bycia przeklętym czy niechcianym.
W sytuacji człowieka post peccatum nikt i nic nie jest w stanie zastąpić bezwarunkowej miłości Boga, którą ofiarowuje On człowiekowi najpełniej w Jezusie Chrystusie. Dar tej miłości, określany jako łaska, powoduje, że nawet najlichsza kondycja moralna może odnaleźć w sobie moc, która sprawi, iż człowiek powierzy się całkowicie Bogu. W zmaganiu o ocalenie i nabycie pełni swej istoty potrzebna jest, obok łaski, również wola człowieka. Człowiek musi, jak Mojżesz, wejść nieobutym, to znaczy bez pychy, w obszar krzewu gorejącego, czyli w obszar Boskiego miłosierdzia, gdzie wiara przenika wolę, miłość inteligencję, a pokora nadzieję. Wkracza się tam ze wszystkimi rozpoznanymi i nieuświadomionymi mankamentami kondycji ludzkiej. Jedynie w obliczu tegoż miłosierdzia umieranie może stać się miejscem spotkania z Obecnym i śmierć nie zatruwa duszy paraliżem trwogi.
Dialogi karmelitanek, ostatnie dzieło Bernanosa, traktuje w dużej mierze właśnie o tym. Można by zaryzykować tezę, że jest to dramat o ludzkiej niedoskonałości, która, powierzona całkowicie Bogu, doprowadza człowieka do upragnionej pełni. Motto dramatu, zaczerpnięte z powieści pisarza Radość, zapowiada niełatwe rozważanie Bernanosa na ten Bosko-ludzki temat: "Bo widzisz, w pewnym sensie Trwoga jest jednak córką Bożą, odkupioną w noc Wielkiego Piątku. Nie jest ona piękna o, nie! To wyszydzana, to znów przeklinana, odrzucana przez wszystkich... A jednak niech cię to nie zmyli: jest ona u wezgłowia każdej agonii, to ona wstawia się za człowiekiem"1.